Wiecznie zagoniona, w
permanentnym ruchu - intensywnie zapracowana, przede wszystkim jednak w tym biegu pokorna i życzliwa.
Mimo uciążliwości po prostu szczęśliwa, choć życie jej nie rozpieszcza i do
ciągłej roboty goni, to udane relacje rodzinne optymizm w nią codziennie wlewają. Czasy na
ekranie trudne, kiedy pod dywan problem niechcianych ciąż urzędowo się zamiatało.
Problem w zasadzie oficjalnie nieistniejący, przecież żadnych rozwiązań systemowych nie
było, a farmakologia profilaktycznie na potrzeby jeszcze nie odpowiadała. A Vera Drake, ta pomoc domowa, ta opiekunka, przez otoczenie poza rodziną niezauważana, to jak się okazuje specjalistka od wywoływania
poronień chałupniczymi metodami - w czasach w których zabiegi aborcyjne były bardzo surowo
karanym przestępstwem. W swojej naiwności chciała pomagać, brak jej było
naukowej świadomości, nie ma co też wybielać ryzykowała tym samym zdrowiem kobiet i została łatwo wykorzystana stając się ofiarą
własnego analfabetyzmu, finalnie skazana kończąc w więzieniu. Wątpliwe etycznie i dyskusyjne z pewnością kwestie podnosi Mike Leigh.
Kilka równoległych osobnych epizodycznych kobiecych historii opowiada i tą jedną właściwą, która niesie
za sobą zasadnicze dla rozwoju wydarzeń dramatyczne konsekwencje. Mike Leigh
jako jeden z niewielu reżyserów potrafi od lat kreślić obyczajowe życiowe
historie ubierając je w kameralny dramatyzm i wysoce stężone emocje. Rozważać nie tylko kontrowersyjną i skomplikowaną etycznie problematykę, ale też
umiejętnie z delikatnością wchodzić w skórę swych bohaterów i poddawać ich
przeżycia rozważnej wiwisekcji. Mike Leigh kręci obrazy ponadto szczególnie
dopracowane wizualnie, genialnie oddające klimat i atmosferę ukazanych czasów –
czego książkowym przykładem jest właśnie poruszająca historia Very Drake.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz