poniedziałek, 2 grudnia 2019

Mustasch - Killing It for Life (2019)




Sprawa jest prosta (w tym miejscu, kilka w domyśle obrazowych jak bardzo porównań), gdyż od czasu Latest Version of the Truth, czyli moim skromnym zdaniem ostatniego tak naprawdę porywającego krążka, Mustasch świadomie pierd*** ambicje i nagrywa płyty, które raz lepiej, raz gorzej, ale przede wszystkim mają napędzać rockowo-metalowe imprezy, nieco po teutońsku pojmowanym przebojowym gitarowym napierd********. Akurat Killing It for Life jest przykładem tej jaśniejszej (czytaj fajniejszej) strony obecnej działalności Szwedów, a większość wałków wchodzących w skład dość krótkiego, bo zawierającego zaledwie osiem indeksów programu krążka, potrafi kapitalnie nakręcić do wspólnego śpiewania, tudzież (nie ma się co wstydzić) machania rytmicznego bańką z jednoczesnym rzeźbieniem sympatycznych riffów na powietrznej gitarze. Można się przypieprzyć do taśmowego zaprzepaszczania pokładanych w nich jeszcze ponad dwie dekady temu nadziei, na coś więcej li tylko akompaniowanie do piwa z wurstem, ale można też w końcu pozbyć się złudzeń i cieszyć się nieskrepowanym ciężkim rockiem bez żadnych zobowiązań. Co niniejszym podczas odsłuchów Killing It for Life czynię. :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Drukuj