Niby to żaden wielce różny Black Sabbath od trzech poprzedzających, ale... pojawiły się w kompozycjach z Vol. 4 syntezatory i nie wyłącznie w dalekim tle zaaranżowane, lecz też stanowiące relatywnie równoprawny budulec wraz z sekcją rytmiczną i wiosłem Iommie'go. Całkiem sporo się ciekawego dzieje w formule urozmaicania płyty i mimo iż przykładowo taka klasyczna akustyczna ballada jak Changes nie stanowi rewolucji, to w pewnym sensie zmienia przekonanie wówczas oczywiste, że sabbathowe granie, to dźwiękowej smoły przede wszystkim lanie. Nie brak na czwórce obligatoryjnej konkretnej riffiady i bulgotu Geezerowego basu oraz swingującego bębnienia Billa Warda. Numery jednak zasadniczo odnajdują się znakomicie na kontrolowanych obrzeżach mrocznego sabbathowego stylu, trzymając się może nie kurczowo, ale jednak silnie kręgosłupa wypracowanej maniery - wciskając to tu to tam zdecydowanie więcej bardziej swobodnych tematów, których nie krępuje konieczność utrzymania posępnej atmosfery. Może i nie jest czwarty krążek ikony jednym tchem wymieniany pośród największych klasyków, ale z pewnością jest doceniany za udane odświeżenie formuły, która procesem perspektywicznym trafnie wówczas przez samych muzyków była określana jako ambicjonalny rozwój. W mym subiektywnym przekonaniu ta potrzeba kreowania wciąż dźwięków intrygujących absolutnie nie zgasiła ducha prawdziwego i klimatu archetypowego Black Sabbath. Jest Vol. 4 płytą wciąż odpowiednio mroczną i sugestywną, a poza tym słuchając jej można sobie śmiało nóżką potupać, główką rytmicznie potrząsać, ponadto również nie poczuć się znudzonym oddając się zadumie i refleksji, do której też potrafi sprowokować. Spostrzegając poza tym jej miejsce w historii i czas powstania, plus patrząc z perspektywy współczesnego rynku muzycznego rzeczą niebywałą jest, iż te prawie pół wieku temu można było wydać 4 krążki w niecałe 3 lata i poziom najwyższy kreatywny oraz jakościowy utrzymać - szczególnie kiedy przez te krótkie 30 miesięcy popularność gwałtownie wzrastała, a związane z nią pokusy zawzięcie atakowały.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz