Polański bardzo
przejrzyście opowiada względnie skomplikowaną intrygę, skupioną przede wszystkim
jak sam zapowiadał na wątku szpiegowskim i wykorzystuje jej siłę oddziaływania
w szerszym kontekście, odnosząc się także do współczesności przez pryzmat
prześladowań ze strony rozbudowanego aparatu urzędniczego. Jak podkreśla
stanowczo już na samym początku projekcji, opiera ją na autentycznych
wydarzeniach i robi to w charakterystyczny dla siebie sposób, obficie
korzystając ze wspaniale dobranych rekwizytów, starannie przygotowanych kostiumów z
epoki, wyrazistej charakteryzacji oraz doskonałej, może nawet zbyt doszlifowanej (w
sensie wygładzonej) scenografii. Nie ma jednak w tej interesującej (a dla
samych zainteresowanych obywateli Republiki wstrząsającej) historii tyle emocji, by zrobiła na mnie większe li tylko umiarkowane wrażenie, a winą za ten stan
rzeczy obarczam rzecz jasna Polańskiego, który poprzez wygenerowanie niemal sterylnej atmosfery, która być może w założeniach miała też
podkreślić bezduszność wojskowej hierarchii, zwyczajnie przydusił filmowego ducha. Myślę, iż tutaj tkwi powód
tak wychłodzonego emocjonalnie odbioru (przecież u fundamentu mocno poruszającej
historii), gdyż Polański jak niejednokrotnie udowadniał oprócz umiejętności
budowania atmosfery permanentnej inwigilacji i zagrożenia, tudzież używając
nomenklatury kinowej po prostu suspensu, potrafił też włączać do realizowanego
scenariusza mnóstwo intensywnych emocji - więc w tym biegłości mu nie brak. Tym razem jest ich jednak jak na lekarstwo,
mimo iż aktorskie wyczyny zarówno Jeana Dujardina jak i Louisa Garrela nie mogą ściągać na
siebie jakichkolwiek pretensji i mają (nad czym ubolewam) w ogólnym rozrachunku
niewielki i niewystarczający wpływ na klimat całości. Tym samym przesłanie
płynące z obrazu, a odnoszące się do idei prawdy i sprawiedliwości oraz obrony
honoru w walce jednostki z systemem, a najmocniej wręcz jej cierpienie, nie
zostaje zaakcentowane wystarczająco przejmująco i tym samym pozostawia we mnie
poczucie względnie nikłej identyfikacji z promowanymi ideami. To przykre, gdyż J'Accuse piętnując tak mocno mechanizmy jakimi posługuje się władza (umacniająca swoją pozycję pod osłoną nietykalności, wykorzystująca do tego celu mowę nienawiści i niewinne
jednostki) zasługiwać winien na status niezwykle wstrząsającego doświadczenia. Bez tego obraz Polańskiego jest tylko budzącą oczywiste uznanie, świetną technicznie zabawą sprawnością warsztatową, opartą merytorycznie na
skandalicznych wydarzeniach, jak i gdzieś pomiędzy wierszami będącą kolejnym
popisem już 86-letniego reżysera, polegającym między innymi na perfekcyjnym doborze obsady, nie
tylko ze względu na talent poszczególnych aktorów, ale także z uwagi na
genialną selekcję, zwracając uwagę na ich walory fizyczne (cały sztab dowódczy).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz