Inni w telewizyjnym
programie, Inni na ekranie i postanawiam powiedzieć sprawdzam! Może nie aż po dziewiętnastu latach, bowiem zdarzyło mi się jeszcze może dwukrotnie od premiery
wejść w ten pięknie wykreowany przez Alejandro Amenábara świat klasycznego horroru. Decyduję
się na odświeżenie, gdyż chciałbym się dowiedzieć, czy wrażenie jakie ówcześnie
zrobił będzie chociaż w części podobne jak lata temu. Oczywiście nie ma mowy,
by znając finałowy twist w ten sam sposób tą ówcześnie zjawiskowo przewrotną historię poznawać, ale
dzięki znajomości przebiegłej formuły móc drobiazgowo doszukiwać się mniejszych
lub większych logicznych wpadek. Ale tego jednak nie zrobię, bo detale
scenariuszowe są ważne i o spójności tajemnicy decydujące, lecz najważniejszym walorem
The Others jest niesamowity klimat nawiązujący do atmosfery wiktoriańsko-edwardiańskiej
Anglii, osadzony jednako w okolicach finału II wojny światowej na opustoszałej
wówczas wyspie Jersey. I teraz kiedy zarówno już wszystko wiem z perspektywy
lat które minęły oraz tej dzisiejszej równie ważnej, to myślę, że cała zabawa w
tego rodzaju kino posiada wciąż kapitalny walor wizualny, przez ząb czasu bez najmniejszego zaskoczenia nienadgryziony. W rolach głównych
bowiem malownicza groza, a w niej tak samo banalny, jak zawsze sugestywny półmrok
i mgła, stary nawiedzony dom oraz orkiestracje, kiedy jeszcze wyraźniej należy podkreślić
odczucie lęku. Zdjęcia dopieszczone i istotna waga w nich użycia waloru światła właśnie, ponadto rodzaj mistycyzmu i filozoficznej refleksji, ale też kluczowe dla
poruszającej wymowy odniesienie do stresu wywołanego obawą o życie i tęsknotą
za najbliższymi. Niby kolejny, przecież niczym większym się nie wyróżniający,
mocno artystyczny film grozy, a jednak coś w dobie krwistego kiczem straszenia, mimo iż
nie wyjątkowo świeżego, to z pewnością nadal „innego”.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz