Jest wiosna 2002-ego roku, Arcturus po niemal pięciu latach pauzy od premiery La Masquerade Infernale wydaje nowy krążek i cóż słyszy miłośnik teatralno-psychodelicznej metalowej awangardy? Pozornie i niepozornie... zmiany słyszy zmiany. Tak jak album z 1997-ego roku był na swój oryginalny sposób pociągająco obłąkany, tak The Sham Mirrors wciąż skupiając uwagę na nietuzinkowym charakterze stylu grupy, odpływa jednak w rejony bardziej powściągliwe. Trzy fakty pozostawały mimo tego bez zmian - kapitalny interpretatorsko, nawiedzony głos Garma, gęste partie bębnów Hellhammera oraz barokowo-kosmiczne (sic!) klawisze Sverda. Te same składniki, a efekt zaskakujący, bo właściwie to wszyscy spodziewali się odważnego ubogacania formuły, lecz niewielu obrania takiego akurat kierunku. Tyle że czego można było oczekiwać po zaskakującym sukcesie mega dziwacznej poprzedniczki? Że na nowej płycie zagrają jeszcze odważniej awangardową kartą, albo że nagrają może krążek który będzie dopieszczoną wersją La Masquerade Infernale? O tym że kilka lat wstecz dotarli jednak do ściany, niech świadczy fakt, iż dzisiaj jej odsłuch obnaża wadę fundamentalną, którą jest nieprzetrwanie wymagającej próby czasu, a powrotny album z roku 2015-ego dość wyraźnie nawiązujący do tej formuły potwierdza niestety tą tezę. Mimo iż The Sham Mirrors może być obecnie rozpoznany jako zdecydowanie mniej odważny, a nawet jako motywowany kalkulacjami krok wstecz, to dziwnym trafem słucha się go na początku 2020-ego roku zaskakująco dobrze i w przynajmniej moim przekonaniu znacznie lepiej niż La Masquerade Infernale. Wydaje się bowiem doskonałym przykładem zrównoważenia formalnego - postawienia na osiągnięcie kompromisu, złotego środka pomiędzy olbrzymią wyobraźnią, podpowiadającą z pewnością ekscytujące ambitne rozwiązania, a powściągliwością ośmieloną dojrzałością aranżacyjną. The Sham Mirrors sprowadzone do esencji, to takie trip hopowe inspiracje w klasycznych epickich formach ujęte - z pompą i duchową wrażliwością, ale i pazurem, bo nawet jeśli obficie użyte klawisze rozcieńczają zwartą strukturę, to ciężar wioseł i dynamika sekcji rytmicznej nie pozwala zapominać, że Arcturus to zespół metalowy. Fakt, znacznie bardziej progresywny od innych ówczesnych graczy z ligi metalowej, jednak bez wątpienia heavy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz