piątek, 7 lutego 2020

Dziura w głowie (2018) - Piotr Subbotko




Może błądzę, może nawet bredzę, pewnie z pamięcią do tytułów i fabuł mam całkiem spory już problem, ale z tego co pamiętam, to trochę z filmem Piotra Subbotko kojarzy mi się Ederly - sprzed pięciu laty obraz Piotra Dumały. Jest podobnie intrygujący, ale też pretensjonalny. Przekonująco zagrany, ale mało dramatyczny. Odwaga twórcy spora, ale ostateczna forma rozwleczona. To w zasadzie klimat jaki w kinie lubię, ale historia opowiedziana dosyć irytująca. Trochę jestem na tak i trochę też na nie. :) Bo sensu do końca sam nie mogę odnaleźć i ta niejasność będzie musiała zostać zaspokojona doczytaniem wyjaśnień w wyszukanych przypisach. Bo myślałem że jestem całkiem bystry, a jak się okazuje, że jednak nie. A może to wszystko wina Piotra Subbotko, że miał ciekawy pomysł, ale przekazanie treści, zbudowanie większego napięcia wokół wydarzeń oraz puentą zaimponowanie nie pykło? Właściwie to nie wiem, niczego mi tutaj przez prawie dziewięćdziesiąt minut nie wyjaśniono, a tylko coś półgębkiem zasugerowano. Czytam teraz (pauzując przed końcem) co ludzie piszą – jedni że było słabo, a drudzy że było świetnie. Ja jak ci ludzie, też nie potrafię się zdecydować. ;)

P.S. Na szczęście na dwie minuty przed napisami końcowym kierownik tego zamieszania bardzo wyraziście daje mi do zrozumienia o co w tej osobliwej historii chodziło. Ot, czy mam zakrzyknąć eureka! Czy w tej ultra skomplikowanej mega manipulacji chodzi zwyczajnie o fakt, że po prostu zryli mu banie?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Drukuj