niedziela, 17 sierpnia 2014

Shine / Blask (1996) - Scott Hicks




Od groma wymagań i ani odrobina wyrozumiałości, przelanie ambicji na latorośl, katorżnicza praca, dyscyplina i jeden cel, niemal tresura co sięgnąć szczytów pozwala by w konsekwencji strącić w otchłań. Zapomnienie i osamotnienie największym kosztem tej wszczepionej obsesji, psychiczne zaburzenia i społeczna degradacja, a na koniec mimo wszystko szczęśliwy finał. BRAWA, wszyscy wstają  z miejsc i w uniesieniu oklaskują ten scenariusz. :) Poruszająca niewyobrażalnie to historia i jak prawie zawsze gdy takie wyznanie czynie, ona musi być na faktach z życia oparta. David Hellfgot (jak wielu zna człowieka) jej bohaterem, zjawiskowo na ekranie kreowany zarówno przez Geoffrey'a Rusha jak i w osobie Noah Taylora. Oni wybornie głębie osobowości postaci jak i wszelkie uwarunkowania na jej kształt wpływające oddali - to poezja aktorskiego rzemiosła, najwyższy standard, Olimp niemalże. Wraz z malowniczymi zdjęciami, znakomitym montażem, wzruszającą pasją w warstwie muzycznej zawartą pełen artyzm i kropka. Jak zahipnotyzowany zawsze to dzieło oglądam, jestem zachwycony i wdzięczny, że potrafię takie piękno docenić. Ten obraz jest niczym najdoskonalsza kompozycja, symfonia dla zmysłów - jedno z najwspanialszych dzieł kina. Rzekłem!

P.S. Tatusiu... -  w głowie po zakończonym seansie to słowo tak wyraźnie sugestywnie rozbrzmiewa.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Drukuj