Uciec, wyrwać się i
odnaleźć siebie, swoje miejsce i znaczenie. Uwolnić od bagażu wspomnień, a
wszystko w surowych przyrody okolicznościach i w towarzystwie majestatycznych
zwierząt. Romantyczna przygoda co nic wspólnego z sielanką nie ma, to na własne
życzenie walka o przetrwanie, sprawdzian i oczyszczenie, katharsis i egzamin
jednocześnie. Poruszająca niewątpliwie, taka ballada w formie pamiętnika
zamknięta o fundamentalnych ludzkich potrzebach ciekawie traktująca. Jednako
mnie pytanie nurtuje - po co, dlaczego, czym tak do końca w tym niejako
szaleństwie bohaterka kierowana. Młodzieńczą fantazją, pasją, ambicją czy może
manifestacją odmienności? Wszystkim po trosze? Brak jej pewnie pokory, ją w
czasie wyprawy nabyła, a to wartość nadrzędna. Dobre z pewnością kino -
wartościowe przesłanie i wizualna poezja obrazu, miejsc, barw, ruchu i
myśli.
P.S. Gdybym wpierw Tracks widział, a później dopiero Into the Wild Penna z pewnością zachwyt byłby większy.
P.S. Gdybym wpierw Tracks widział, a później dopiero Into the Wild Penna z pewnością zachwyt byłby większy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz