Przyznaję, że zebranie myśli gdy napisy końcowe przez ekran już przebiegają bardzo trudne. Tak wiele w kilkudziesięciu minutach projekcji się wydarzyło i nie mam w tym miejscu na myśli huraganowego ataku akcji, bardziej splot międzyludzkich relacji i wynikającej z niej wewnętrznej burzy uczuć. Praktycznie to łatwo się zagubić w tym bogactwie, poczuć nieco przytłoczonym ilością wątków i ich ciężkim kalibrem. Bo nie ma tutaj miejsca dla jakiegoś dystansu, jest maksymalnie poważnie i bardzo ambitnie. To nie powinno dziwić, biorąc pod uwagę osobę reżysera i temat samotności pośród rodziny i całego dalszego otoczenia. Kwestię roli angażującej emocjonalnie pracy, konieczności stawania oko w oko z najgorszymi ludzkimi instynktami, ale i zmaganiem się ze zwyczajnym życiem na różnych poziomach wieku - dorastaniem, dojrzewaniem, przekwitaniem. Tak więc to kino trudne, wymagające i absolutnie niekomercyjne, przez co pozostające w człowieku na dłużej. Angażujące i wartościowe.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz