Kiedy najnowszy obraz Toma Forda spostrzegany jako
prawdopodobnie najlepszy w zeszłorocznej stawce, należy bez zbędnego ociągania
uzupełnić treść na blogu o kilka zdań w temacie debiutu reżyserskiego artysty
niezwykłego, bo niewątpliwie wielu talentów. Jakość Nocturnal Animals
nie była dla mnie zaskoczeniem, kiedy A Single Man od kilku lat doskonale znany
i w samych superlatywach przy każdej nadarzającej się okazji oceniany. Teraz tylko z
kronikarskiego obowiązku i z większego dystansu czasowego powinność spełnię
pisząc co następuje. Wysoka wrażliwość estetyczna poczynaniami Toma Forda
kierowała, nadrzędna potrzeba eksponowania pięknych przedmiotów w wyrafinowanej
kompozycji, zarówno w subtelnym ruchu jak i w wypielęgnowanych statycznych
pozach. Czysty artyzm dominuje w scenografii i operatorskiej pracy wybornie
zsynchronizowanej z muzycznym tłem, ale także poetycka forma treść niesie w
temacie zasadniczo zapewne kontrowersyjną jak i z pewnością emocjonująco głęboką. Jak
poradzić sobie ze stratą bliskiej osoby w tragicznych okolicznościach, odnaleźć
się w nieoczekiwanej pustce samotności, gdy cierpienie psychiczne nie do
zniesienia. Czy użalając się nad sobą w melancholii tonąć, czy stając w obliczu
wyzwania pozwolić, by nowy etap w życiu płynnie świeży sens zdefiniował. Niestety
kiedy on kwitnąć zaczyna, kres czasu z zaskoczenia przychodzi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz