Kazimierz
Kutz w polityce zakotwiczył, emeryturę w ławach senackich spędzając.
Doświadczenia mu nie brak, błyskotliwej refleksji nie żałuje, a jego umysł może
już nie tak prężny przenikliwie nadal rzeczywistość sonduje. Jednak najlepsze
lata już legenda ziemi śląskiej oczywiście ma za sobą, szczęśliwie jego twórcze
działania w kliszy filmowej zapisane, a ikoniczny Tryptyk Śląski na jego czele.
Dziś jednak, nim do powyższych dzieł kiedyś powrócę by ich wartość jak los
pozwoli opisać, na finalnych ruchach reżyserskich mistrza się skupię. Zawrócony
bowiem w telewizyjnych propozycjach zaistniał i szansę dał by po latach z
dojrzałej perspektywy został zinterpretowany. ;) Śląską ziemie ojczystą Kutz
jak zwykł z sentymentem i precyzją ukazuje, wybornie życie codzienne z historią
społeczno-polityczną w tle, tak głęboko wstrząsającą krajem. Z niepodważalnie
ważną pomocą Zbigniewa Zamachowskiego wybornie kreującego postać bohatera, towarzysza
Siwka przemianę, bo słowo ewolucja byłoby nieusprawiedliwione, dokumentuje.
Roztropnie pośród komunistycznej topornie prymitywnej rzeczywistości detale do
zakamuflowanej w symbolice ekspozycji dobiera. Paluch w dziurawej skarpetce,
fasolka z gara na biurku konsumowana, gwizdany ironicznie przez milicjantów,
znaczy oprawców w mundurach hymn Jacka Kaczmarskiego czy pogryziona przez psa
legitymacja partyjna. One znaczenie niebagatelne mają pomagając odsłaniać
mechanizmy, udowadniając w niuansach czy ogólnym przesłaniu jak reżim ludzi
traktował, jak „dziecko wylewał z kąpielą”, bo był zwyczajnie przez kretynów
kierowany - tępych dziadów, których metodą siła wyłącznie i represje
bezpodstawne. Tutaj nasza współczesna historia znakomicie oddana i psychologiczne
predyspozycje jednostki. Nie da się przecież pominąć, iż pomimo zmiany frontu
Siwek nadal mentalnym karłem pozostał – takim typem, który służyć musi, zmienił
jedynie Pana! :(
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz