Aronofsky
jeszcze w doskonałej formie, a dlaczego tak twierdzić mi przychodzi, choć sam z
autopsji wartości będącego aktualnie na językach Noe’go nie poznałem? Bo trudno przyjąć, że krytyczna opinia tak
wielu (szczególnie tak znaczących) odnośnie najświeższej produkcji, tego
przecież wybitnego reżysera chybiona. Tyle tytułem wstępu i żalu do
Aronofsky’ego, że mu się takowe potknięcie przydarzyło. Wybaczam i z pewnością
jeszcze autorsko ekranizacje biblijnej przypowieści ocenie, a teraz do tego, co
najlepsze zdarzyło mu się wysmażyć powrócę. Oscarowe i inne laury zebrane i bez
przesadnej podniety napiszę, że całkowicie one uzasadnione. Jaram się taką
surową manierą, jaka w Czarnym łabędziu bezwzględnie dominuje – bez nadęcia i
egzaltacji sztucznie nakręcanej. To wrażenie jakoby z bohaterami z krwi i kości
się spotykało, w prawdziwym życiu postaci uczestniczyło. W tym wypadku z
wartością dodaną jaką intrygujący wgląd w ludzką psychikę. Poświęcenie, cel dla którego się żyje, który jednocześnie katem jest. Spełnienie
marzeniem, a po drodze pustka i psychoza następstwem obsesji będące. Rola
sceniczna do świata realnego się wkradła i władze nad aktorem przejęła, kruchą,
delikatną istotę w bezwzględną paranoiczną postać zmieniła. Co ona jest w
stanie zrobić, jak daleko w działaniach się posunąć by spełnić własne lub otoczenia
ambicje? Porywające role Natalie Portman, Vincenta Cassela, Mili Kunis czy epizodyczna Winony Ryder w pełnej krasie uwydatniły wszelkie niuanse
charakterów i dyspozycji psychicznych, plus scenariusz niebanalny oraz tło muzyczne spójne z obrazem i
realizacja precyzyjna dzieła dopełniły. Obraz chłodny, srogi i oszczędny w sensie
środków, a przebogaty w znaczeniu emocjonalno-intelektualnym, tak intensywnie ekscytującym finałem zamknięty. To jest kino, to jest przeżycie, to uczta prawdziwa! Proszę
zatem Pana Aronofsky’ego w przyszłości o więcej takiej ekranowej ambrozji. :) Chcę się zachwycać, w superlatywach rozpływać zamiast prób spieniężenia dotychczasowych artystycznych sukcesów doświadczać - żądam dzieł równych Czarnemu łabędziowi, Requiem dla snu czy Zapaśnika!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz