Telewizyjna
propozycja kinowa – oczywiście późną wieczorową porą, bo w atrakcyjnym czasie
antenowym miejsca brak dla produkcji wartościowych! :( Takie czasy, takie
realia ale mniejsza o to, bo jak jednostka świadomie i samodzielnie wybiera
zamiast poddawać się dominacji wszechogarniającej „papki” to do ciekawych
obrazów dotrze. Do meritum jednak, po tym skomlącym wstępie przechodzę! Peter
Weir – ikona kina i Wybrzeże moskitów pod lupą. Obraz już niemal
trzydziestoletni, może odrobinę realizacyjnie zbyt sztampowy, bez większych
fajerwerków warsztatowych, ale z nadal aktualnym tematem i puentą ogólnie
pesymistyczną niestety. To co nas otacza, precyzyjniej jakie mechanizmy naszą
egzystencją rządzą bezdyskusyjnie (używając eufemizmu), choć na usta wulgaryzm
się ciśnie – irytujące. Zapewne czasem ochotę pieprznąć wszystko w pizdu mamy
(ciśnienie zbyt wysokie :) ) i wyrwać się z tego zepsutego możliwościami, a
ograniczającego wygodami świata chcemy. Uwolnić od z każdej dziury
wypełzających gadów, co z gębami pełnymi frazesów i dobrych rad w nasze życie
się wpieprzają. To dla ciebie dobre, my ci damy lepszą przyszłość, wybierz
mnie, nie mnie – ja jestem bardziej porządny i uczciwość jest moim nadrzędnym
nakazem. Kup to, potrzebujesz tego, to ci życie ułatwi – tak ustawicznie, bez
cienia żenady czy jakiegokolwiek poczucia fundamentalnego wstydu i
odpowiedzialności za ten bełkot. Co powstrzymuje nas przed stanowczym krokiem
by wynieść się do głuszy i tam w odosobnieniu prosty żywot prowadzić. Strach,
poczucie odpowiedzialności, co ryzyko potrafi oszacować, a może świadomie
chcemy być niewolnikami, bo lęk przed zrzuceniem kajdan nas pętający, a komfort
za cenę posłuszeństwa wielkiemu bratu mimo wszystko uzależniający. Czy akt zerwania
więzów odwagą, a może lekkomyślnością? Nic nie jest proste, zmiana to przygoda
i wyzwanie, niepewność i ryzyko oczywiste – jak się cieszę, że jestem tchórzem.
:) Uniknę zatem rozczarowań lub katastrofy, nie będę tworzył swojej przyszłości
od podstaw, aby któregoś dnia dotrzeć do miejsca z którego się wyrwałem. Nie ma
szans na ucieczkę, nigdzie nie pozostanę wolny od manipulacyjnej machiny – będę
jej ofiarą bezpośrednio lub pośrednio. Ona w swoje tryby wkręci mnie osobiście
lub też pochłonie osoby mi bliskie, a ja będę bezradny wobec jej
niszczycielskiej siły. Obsesją zaśmierdziało, teorią spisku, co równie
skutecznie pranie mózgu robi! Tym skażony umysł Allie Foxa ku tragedii niemal jego
rodzinę poprowadził! Bez dystansu z chorobliwym przekonaniem o własnym słusznym
przekonaniu, bez cienia pokory i samokrytyki. Dał Weir do myślenia i zamiast jasnych
odpowiedzi pytania namnożył, dobre kino
zafundował i za to uznanie mu się należy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz