Jak
to skonsumować by niestrawności nie złapać, czyli lepiej posiłku tego nie
skończyć niżby po pełnym spożyciu z odczuciami nieprzyjemnymi się zmagać.
Zgodnie z tą filozofią naprędce skleconą zamiast pełny seans zaliczyć od
któregoś momentu z przewijaniem najnowszy obraz Luca Bessona obejrzałem. I
nie mam najmniejszych wątpliwości, że coś ciekawego straciłem, bo to kawał pierdoły
z trudnym do zdefiniowania celem reżyserskim. Taka mafijna rodzinka Adamsów
bohaterem, po części uwikłana w poważne rozgrywki kryminalne by jednocześnie
próbować widza trudną do wytłumaczenia błazenadą zabawić - hybryda niestrawna, która
ani nie bawi, ani do refleksji nie skłania. Kino familijne z całą masą
bezsensownej przemocy i kreskówkowymi konsekwencjami ;) Takie zupełnie do mnie
nieprzemawiające nawiązanie do żenująco prostackiego kina, jakim w przypadku
Taxi przed laty Besson próbował czarować. Oczywiście zdając sobie sprawę, iż z
przymrużeniem oka powinienem taką gatunkową groteskę potraktować, ja tego zwyczajnie
nie kupuje! Pytanie jeszcze tylko na koniec czy legendy pokroju Roberta De Niro
i Tommy Lee Jonesa na brak atrakcyjnych
ofert narzekają, że w takie projekty się angażują? Brak szacunku dla oddanych
fanów ich talentu przez pryzmat kasy – tylko takie wyjaśnienie jest tu
trafione.
P.S.
I to rodzime tłumaczenie tak skomplikowanego tytułu – LITOŚCI, dystrybutor
poszedł po całości! :(
Absolutnie marny i nudny film. Zero oryginalności, beznadziejna fabuła a końcówka to jakaś kpina. Tak że zupełnie niestrawne kino :)
OdpowiedzUsuńNie protestuje. :)
Usuń