poniedziałek, 19 lutego 2018

The Post / Czwarta władza (2017) - Steven Spielberg




To nie był tylko ten seans, który oprócz najnowszego obrazu Paula Thomasa Andersona dawał jeszcze nadzieję na szersze uratowanie wysokiej jakości stawki w biegu po tegorocznego Oscara. To był też, a może przede wszystkim seans ratujący w moich oczach, w ostatnich latach mocno wątpliwy (Most Szpiegów, Czas wojny, Przygody Tin Tina) dobry smak filmowych produkcji sygnowanych nazwiskiem Spielberga. Szansa była duża, bo temat taki po linii zainteresowań Spielberga - odpowiednio stylizowany, nośny i sam w sobie będący samograjem. Dający sposobność, by nie korzystając z eksperymentalnych praktyk, li tylko skupiając się na klasycznej formule fascynujący film nakręcić. Znów u mistrza blockbusterów w obsadzie Tom Hanks zagościł - który to już raz Steven Spielberg go angażuje? Tuż obok Meryl Streep mu towarzyszy, a ona nie tylko w założeniu zagra zawsze doskonale, ale za każdym razem w praktyce zrobi to inaczej, tak iż postać nabiera cech indywidualnych, a jej kreacja wyjątkowości pośród dotychczasowych. The Post jako całość okazuje się nie tylko przez wzgląd na aktorskie sławy produkcją odpowiednio dynamiczną i wyrazistą. Sporo się dzieje za sprawą każdego składnika filmowego rzemiosła. Tajemnica vel afera przejrzyście jest podana, chociaż gdybym chciał się czepiać, to ten dramatyczny ton w z zaangażowaniem wygłaszanych kwestiach, w wyretuszowanej oprawie zatopiony nieco się w tej konfiguracji gryzie. Toczy się na ekranie poważna gra z władzą, która w obliczu strachu nie zamierza używać półśrodków - znaczy cackać się, bo postawiona pod ścianą naprawdę dupskiem trzęsie. Ryzykuje więc otwarte starcie z czwartą władzą, by publikację związaną z wyciekiem powstrzymać, aby kompromitacji i zwłaszcza sprawiedliwości uniknąć. Po drugiej stronie barykady dziennikarscy pasjonaci nie śpią i węsząc dla siebie szansę z dylematem w rodzaju być albo nie być się mierzą. Czy będą sobie pluć w brodę, iż milczeli i z okazji nie skorzystali - że po stronie prawdy właściwie się nie opowiedzieli, być może życia kolejnych ofiar w pozbawionej sensu wojnie nie uratowali? Czy może konsekwencje odważnej decyzji ich przerosną i żałować będą, że gęby na kłódkę nie trzymali jak potężni politycy i równie wpływowi na kasie łapska trzymający bankierzy od nich wymagali? Jest w tej dla Ameryki pryncypialnej historii obowiązkowo szablonowo uwypuklony wątek natury etycznej, typowo po jankesku potraktowana kwestia odpowiedzialności za milczenie, stawianie kariery ponad przyzwoitość, może zaprzeczenia prymatu łatwiejszej drogi nad tą wymagająca poświęcenia. Jest też ona jak można było się spodziewać peanem wychwalającym siłę amerykańskiego systemu prawnego, z podkreślaniem w co drugim zdaniu niezawisłości sądownictwa oraz ponad wszystko istoty i znaczenia pierwszej poprawki do Konstytucji. O konkretach przedstawionej w filmie autentycznej sprawy nie będę z encyklopedycznymi detalami tutaj wyskakiwał, bo ona żadną ściśle już chronioną tajemnicą państwową. Jak czytelniku trzeba ci na tacy wyłożenia co to za autentyczne wydarzenia za fundamentem filmu Spielberga stoją, to masz zatrzęsienie materiałów w necie, a i niemal wszyscy którzy zresztą piszą o Czwartej władzy w recenzjach wyłożyli mam pewność dokumentnie o co chodzi, że to o początku końca Nixona i etc. Ja tylko podsumowując to co zobaczyłem podczas seansu skrojonego w charakterystyczny dla Spielberga sposób, idealnie wyważający kinową rozrywkę z ambitną ale jednak sensacją dopowiem z niekłamaną niepowstrzymywaną satysfakcją, że w tym momencie na czoło rywalizacji do filmów McDonagha, Nolana i Wrighta akurat w tym rozdaniu w końcu zasłużenie obraz Spielberga dołącza. Nie stanowi rewelacji, nie przynosi niczego czego już bym w tego rodzaju gatunkowej estetyce nie widział i nie pozostawia w większej konsternacji. Jest konstrukcją klasyczną, wypełnioną od początku do końca sprawdzonymi chwytami, a mimo tego ogląda się The Post jednym tchem jako naprawdę przedni dziennikarski dramat, może polityczny thriller. Jeszcze jeśli tylko Nić Widmo będzie udane, a wszystko na to wskazuje, to ponad pięćdziesiąt procent nominowanych tytułów na ten potężny komercyjny kop od Akademii zasłuży.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Drukuj