środa, 7 lutego 2018

Plan B (2018) - Kinga Dębska




Plan B Kingi Dębskiej, czyli chyba trzeba mieć na życie alternatywę, taki pomysł awaryjny, bo ono różne pisze scenariusze, figle płata i lepiej nie obudzić się z ręką w nocniku? I wszystko byłoby fajnie w tym komediodramacie, gdyby nie niedopracowany scenariusz, przedramatyzowane, nieautentycznie ekspresyjne sceny, nie do końca dobre wybory castingowe, niepotrzebne aktorskie skojarzenia z poprzednim wielkim filmem reżyserki i ten irytujący fason jakby wprost z TVN-owskich seriali. Bo może nie jedynie, ale znacznie w moim odczuciu odbiór całości ratuje zrobiona pod wymogi radiowego hitu interpretacja klasycznego tekstu Wojciecha Młynarskiego. Przyznaję, bardzo przyjemnie spinająca wątki, dodająca za sprawą oczywiście geniuszu mistrza puenty, głębokiej nostalgii, mądrości oraz podkreślająca pozytywne przesłanie, jakie finalnie płynie z tego zbioru nowelek. Zastosowania w tym przypadku grubo ciosanej formy mozaiki, znaczy przecinających się w fabule losów kilku równorzędnych pierwszoplanowych postaci, która niemal zawsze posiada w sobie ogromny potencjał na zbudowanie historii, tak samo poruszającej jak przesłaniem dojrzałym bogatej. Szkoda tym bardziej bolesna, że po Kindze Dębskiej sporo więcej wyczucia psychologicznej materii się spodziewałem, a z tym planem A na okolicznościowy hicior, bardzo daleko jej do poziomu Moich córek krów. Choć, aby być uczciwym i nie zniechęcać to napiszę, że dawno nie widziałem tak ambitnej historii na Walentynki i z czystym sumieniem polecę ją jako alternatywę, zamiast ostatecznie ostatecznego finalnego finału erotycznych zabaw z gentlemanem G. 

P.S. Posypuję teraz głowę popiołem, przyznaję się iż w błędzie byłem uważając Dorocińskiego za aktora mało wyrazistego, najczęściej na autopilocie jadącego. Tym razem kapitalny, cholernie sympatyczny Dorociński, wraz z muzyczką nasuwającą skojarzenia z dobrym polskim kinem komediowym z lat sześćdziesiątych, sprawił mi sporą wizualną przyjemność i był najważniejszym powodem, by nie żałować późno wieczornej, mroźnej wyprawy do kina. :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Drukuj