Recenzja będzie szorstka i krótka. To całkowicie nie moja
bajeczka, bo akurat na ekranie taka sytuacja książkowa, kiedy skomplikowana dla
efektu historia tak naprawdę niewiele w sobie treści przynosi. Stanowi popis fajerwerków,
efektownych zagrań, kiwek entuzjastycznie przyjmowanych, które zasadniczo pusty
przekaz niosą. Bez głębszego dna, większego wpływu i zaangażowania, jakie
mogłaby we mnie wywołać. Im dalej w ten las, to tym większe poczucie
zażenowania, tym mniej w tym logiki i więcej rozrostu chwastów wokół motywu
przewodniego. Zakładam że nim problem rasizmu, w zdominowanej przez białego
człowieka cywilizacji zachodu. Tyle że ten temat tak grubą czcionką opisany,
tak ociekający tuningowaną wyobraźnią, że aż żałośnie przejaskrawiony. Typowa
popcornowa amerykańszczyzna, z dziurawym, nielogicznym scenariuszem i fatalnie
napisanymi postaciami, sztucznie w większości odegranymi. Nieudolnie z wysokimi
ambicjami skojarzona próba straszenia, nie wiem, może zapuszczenia się do
podświadomości i zrycia bani? Sen na jawie, jawa we śnie? Członkom akademii
odbiło? Za co te nominacje? Nie rozumiem, w moim odczuciu, to ich działanie
promocyjne zupełnie pozbawione jest sensu!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz