Dziwna to zaiste, a na pewno niecodzienna
sytuacja, że bez jednego ogniwa w składzie zespół całkowicie zmienia tożsamość.
Jak pośród muzyków Corrosion of Conformity Pepper Keenan zaistnieje, to z
miejsca numery pełne są tej południowoamerykańskiej duszy, bujają i w stronę
stonera się zwracają? Kiedy zabraknie Peppera, zrazu muzyka skręca na tory
hardcore’owe z punkowym sznytem i zamiast kapitalnego groove’u dostajemy totalną surowiznę. Jest to poniekąd zrozumiałe, bo każdy fan grupy wie, że zanim lata temu gość do grupy
dołączył, to ona surowym łojeniem się parała, a stery w łapach innego wodza
były trzymane. Inną sprawą jest zaś to, iż każda rejterada Peppera zmienia formułę
muzyczną, ale pozostawia ten sam szyld i finalnie, co kilka lat ukazują się na
przemian krążki w poszerzonym i zubożonym składzie. Chociaż nie wszystko to co
z Keenanem nagrali okazało się złotem, to nie mam wątpliwości, iż filozofia
grania z nim dużo bardziej mi pasuje i te właśnie klasyczne albumy w rodzaju Deliverance
i Wiseblood cenię dużo bardziej od wściekłych Eye for an Eye, Animosity czy też tego, co spłodzili w okrojonym składzie już w XXI wieku. Cieszy mnie zatem
okrutnie fakt, że No Cross No Crown, to jawny ukłon w stronę grania z tego
okresu i jest dla mnie on tym większym zaskoczeniem, że za cholerę nie spodziewałem
się tak kapitalnie luzackich i przez to niewymuszenie przebojowych numerów. To
niby te same chwyty, te same pomysły na aranżacje, ta sama witalna chemia
pomiędzy muzykami, ale jednocześnie że tak niespodziewana, to tak bardzo
świeża. Niby nic nowego, czasem nawet nieco topornego bo klasyka rozwiązań
dominuje, ale w jakiś sposób magnetycznego przez co nienużącego. Bo swoje robi
też konstrukcja krążka, znaczy powrzucanie pośród numerów z twardych riffów
zbudowanych, miniaturek istotnie album urozmaicających. I nawet zamykający
cover (tak Queen) idealnie wpisuje się w tą intuicyjną linię, pasuje w tej
formie doskonale do całości, zamykając No Cross No Crown” z klasą. Cóż, Down śpi obecnie, to i Corrrosion of Conformity wykorzystując tą ciszę, w tej gatunkowej przestrzeni króluje. :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz