Pomiędzy wówczas
kręcone taśmowo blockbustery wrzucił Spielberg dwa obrazy, które ukazały jego
talent z nieco innej strony. Może odrobinę inaczej wygląda sytuacji Imperium
słońca w porównaniu z Kolorem purpury, bowiem w filmie z 87 roku nie zrobił
zwrotu o 180 stopni, a tylko bardziej ambitnie podszedł do dramatycznego tematu,
dając upust zapewne czemuś więcej niż tylko młodzieńczej wyobraźni. Tak to już
jest w karierze jednego z największych magów współczesnego kina, że on często z
nurtem potrzeb mainstreamu płynął, wychodząc naprzeciw oczekiwaniom statystycznego widza, a
rzadziej szedł za głosem czegoś więcej niż produkcyjnego przepychu zaprzęgniętego
do realizacji kasowych hitów. Chociaż tych ważnych tematycznie tytułów też w
jego przebogatym emploi było co najmniej kilka, to gdyby policzyć te rozrywkowe
produkcje, z pewnością zmiażdżyłyby one ilością kino stricte poważne. Imperium
słońca swego czasu może nie pobiło rekordów przychodów, ale myślę że przyniosło
całkiem spore wpływy i nikt tym samym nie musiał dokładać do interesu. :)
Nazwisko przyciągnęło stanowiąc wystarczający magnes aby skusić Amerykanów i resztę mieszkańców naszego globu do
pójścia na tą masowo poruszającą lekcję historii. Pewnie część się
rozczarowała, że mniej humoru i akcji, a większe skupienie na emocjach
głębszych niż tylko te pobudzane dynamiką wydarzeń. Zawodowa krytyka pewnie
wręcz przeciwnie dostrzegła w zrealizowanym z immanentną dla Spielberga pompą
dramacie, coś więcej niż tylko pretekst do porównywania z dotychczasowym jego
dorobkiem. Ogólnie, wbrew oczekiwaniom i prognozom to film po prostu spielbergowy, głównie przez wzgląd na osadzenie w centrum dzieciaka i z tej perspektywy snucia opowieści o indywidualnym brodzeniu w wojennych kolejach losu i całkowitego niemal pominięcia stojącej za nią
polityki. To zabiegi jasno wskazujące, iż mistrz nie uciekł aż tak daleko od szczenięcej
optyki, która w wielu jego obrazach stanowiła o ich charakterystycznej tonacji.
Spielberg to przecież szczwany lis, który uznał, że pod płaszczykiem epickiego
dramatu przemyci właściwie historię przygodową, a może wręcz na odwrót – pod pretekstem
kina familijnego poważną tematykę. Wykorzystując postać dziecięcą naturalnie
wzbudzającą sympatię i uczucia opiekuńcze usprawiedliwił skutecznie powyżej zasugerowany
manewr i doskonale ukazał jak niezrozumiałe dla dziecka wydarzenia wojenne wpływają
na jego rozwój, szybsze dojrzewanie i przyszłe spojrzenie na rzeczywistość. Ze
świata zbudowanego z dobrobytu i bezpieczeństwa, wychowywany w cieplarnianych
warunkach młody Brytyjczyk w jednej chwili przenosi się do bezlitosnych realiów
świata konfliktu - do hartującego ducha otoczenia obozu i pod psychologiczne
oddziaływanie śmierci zbierającej żniwo tuż obok - musząc naturalnie nagle dostosować się
do okrutnej sytuacji, aby przetrwać. Pomimo to Spielberg nie przesadza z
ekspozycją brutalności, wszystkie sceny przemocy odpowiednio wygładza precyzyjnym
szlifem, aby telewizyjna emisja nie została przerzucona na pory późnowieczorne,
pamiętając doskonale, że to film na niedzielne popołudnie, do obejrzenia z bardziej
roztropnymi pociechami, niż do bólu surowy antywojenny manifest. W moim przekonaniu
Spielberg świadomie zmienił oblicze kina wojennego, może nie zrewolucjonizował
gatunku, ale spojrzał inaczej i skorzystał z klasycznego ujęcia quasi
baśniowego, przez co poniekąd zauważam tutaj zalążki pomysłu, jaki za ponad dekadę rozwinie w
A.I. A może te skojarzenia wywołuje wyłącznie towarzysząca permanentnie ekspozycji
obrazu rozczulająca muzyka? Warstwa dźwiękowa wykorzystująca szczególnie w
sposób nieszczególny orkiestrowe patenty dla zbudowania czarującego klimatu? Jest możliwe, bo ja strasznie dużo łączę i odgrzebuje w pamięci dzięki sprężynie muzyki. :)
P.S. Jest jeszcze jedna
rzecz warta podkreślenia, którą wszyscy miłośnicy karier gwiazd hollywoodzkich
wiedzą. Mianowicie że Imperium słońca dało wielkiemu kinu jedną z nich. Tutaj w wieku
zaledwie lat trzynastu pojawił się i dał się zapamiętać skutecznie Christian
Bale. Startując z pozycji anonimowej i przez lata wznosząc się na najwyższy
zawodowy poziom.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz