Erratum to rodzime
kameralne cacuszko. Refleksyjny dramat psychologiczny o zbiegach okoliczności,
które stają się pretekstem do zrealizowania potrzeby rozliczenia się z trudną
przeszłością – twarzą w twarz, bez taryfy ulgowej. Kino głębokiej prawdy, w
którym scenariusz bez cienia fałszu, świadomie monotonna narracja i nieprzeszarżowane aktorstwo
są jego decydującymi atutami. Mozolnemu wypełnianiu ekranu subtelnym,
aczkolwiek mrocznym tonem towarzyszy cisza przerywana sporadycznie jedynie
kilkoma prostymi dźwiękami. Nie ma potrzeby zaistnienia w tle rozbudowanej
formuły muzycznej, kiedy prawda wylewająca się z ekranu prawdziwymi,
sugestywnie życiowymi emocjami jest przesiąknięta. Nostalgia jest tutaj urzekająca,
konteksty dosadne, a przesłanie wartościowe.
P.S. Ciekawe czy
jeszcze Marek Lechki funkcjonuje wciąż w branży, bo z tego co źródła internetowe podają to
jest w tym temacie niepokojąca cisza.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz