Myślę że nie jest to
szczytowe reżyserskie osiągnięcie konserwatywnego Clinta, w jego długiej i pełnej zasłużonych triumfów karierze, ale z pewnością bliżej mu do tych filmów które na dobre odnalazły
swoje miejsce w klasyce kina, niż do tych, które można by nazwać niewielkimi,
ale jednak potknięciami mistrza. Będąc oddanym fanem obrazów, których akcja
rozgrywa się w Ameryce przełomu lat dwudziestych i trzydziestych - z naciskiem
oczywiście na kino gangsterskie i zrodzony z niego film noire, nietrudno było mocno mnie zaangażować
w tą historię, opartą ponadto na autentycznych wydarzeniach. Historię która nie miała nic
wspólnego z twardym męskim dramatem akcji, za to jej wymiar kryminalny
powiązany był z przestępstwem, którego wymiar emocjonalny tak naturalnie mocno
potrafił uderzyć w najczulsze rodzicielskie tony. Eastwood skupił się na
dramacie matki walczącej z nieczułym i skorumpowanym wymiarem sprawiedliwości w
postaci instytucji mającej na celu nie tylko w teorii, ale i praktyce nieść
pomoc osobom słabszym i pokrzywdzonym. Poruszająca to walka z trwałą nadzieją na odnalezienie zaginionego syna, prowadząca przez horror szpitala
psychiatrycznego, pośród nadużyć, niezrozumienia w atmosferze dyskredytacji i nieprawdopodobnej
manipulacji - oszustwa dokonanego z premedytacją w celu uratowania resztek
honoru ówczesnej amerykańskiej policji. Myślę iż pomimo wykorzystania chwilami
wypłowiałej już klasycznej metody narracyjnej, Eastwood reżyser po raz kolejny udowodnił,
że jako jeden z najlepszych fachowców w branży potrafi true story przenieść na kinowe ekrany
tak, aby tragiczna historia z życia wzięta w języku kina nabrała nie tylko
autentycznego wymiaru dramatycznego, ale aby jej śledzenie utrzymywało widza na
krawędzi fotela, w permanentnym napięciu i niepewnym oczekiwaniu na rozwój
sytuacji. Kręcąc tylko odrobinę nosem dodam jeszcze, iż Angelina Jolie, John Malkovich
oraz Jeffrey Donovan aktorsko nie wyszli ponad zadowalającą poprawność, nie
dodając tym samym produkcji czegoś ponad to, co sam przywiązany do tradycji reżyser
mógł zaproponować. Natomiast kilka wyczerpujących punktów kulminacyjnych i zbytnio przeciągnięty finał
rozmył nieco powyżej wychwalone napięcie sprowadzając wraz z postawą obsady ocenę całości do poziomu "świetne, ale...".
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz