Tytułowy Wybór króla,
to kronika wydarzeń z zaledwie kilku dni. Wgląd w kulisy decyzji podjętej przez
króla Norwegii Haakona VII, pod wpływem nazistowskiego ultimatum stawiającego monarchę
przed wyborem bez w zasadzie wyboru. Poddaj kraj bez walki, pozwól przejąć
władzę przez marionetkowy kolaboracyjny rząd, bądź wyślij rodaków na pewną
śmierć w obliczu druzgocącej przewagi militarnej agresora i sam w poczuciu
upokorzenia uciekaj z kraju. Sporo się na ekranie dzieje, skomplikowana
sytuacja polityczna jest sprawnie przedstawiona, zabiegi dyplomatyczne i
równolegle siłowe rozwiązania absorbują uwagę, a strach i chaos wyraźnie jest odczuwalny. To łyk
historii, tej dla politycznych losów XX-wiecznej Europy tragicznymi konsekwencjami skutkujący.
Tutaj akurat sięgającej wydarzeń, o których przerabiając w szkole okres II
wojny światowej nie tylko ja, ale z pewnością większość wszystkich
współczesnych, zatopionych w literaturze faktu po kostki, a w doraźnej polityce
po szyję, pseudo patriotycznych chuliganów nie słyszało. Przyznaję się do niewiedzy,
nie mam z tym problemów, wartości swojej i samooceny nie buduję na lansowaniu
się na tym co akurat krzykliwe i interesowne, czego bez wiary w cuda wszystkim dzisiejszym dumnym, znaczy durnym orłom życzę. Nie podejmę się próby oceny moralnej, nie ma też
możliwości bym od strony historycznej zdarzenia weryfikował, napiszę tylko, że
poprzez wzgląd na czystą wartość poznawczą doświadczeń to obraz ze wszech miar
godny polecenia jako zarówno poruszające świadectwo i przeżycie czegoś więcej
niż tylko seansu kinowego. Od strony fabularnej i warsztatowej przygotowane z
odpowiednim zadbaniem o napięcie i natężenie emocji, oraz z troską o pokazanie
ludzkiej emocjonalnej wagi podjętych działań.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz