Spostrzegając jedynie przez
pryzmat oceny profesjonalnych krytyków oczekiwałem bardzo wiele,
natomiast gdyby wokół Romy nie było tak głośno, zapewne trzymając się
wyłącznie mojej własnej (okrojonej istotnie) oceny filmów Alfonso Cuaróna, to zakładałbym że
będzie to kino na wysokim poziomie warsztatowym i z dużymi ambicjami
artystycznymi, lecz bez tej trudno definiowalnej cechy nadrzędnej, która by mnie
mogła sprowokować do ogromnego zachwytu. Nie podlega żadnej dyskusji fakt, iż
pod względem artystycznej formy stawiającej najsilniejszy nacisk na obraz jest
to dzieło wybitne, a poetyka zastosowanej metody operatorskiej robi wielkie
wrażenie. Technika ekspozycji wizualnej wykorzystująca fenomenalnie płynne i
obszerne ujęcia powoduje, iż z pozoru zwyczajna historia nabiera zupełnie wyjątkowego
charakteru, pozwalając widzowi na głębokie przeżywanie dramatycznych wydarzeń rozgrywającej
się jakby w tle tej kroniki codzienności. Cuarón opowiadając w pierwszym planie
o życiu bohaterki będącej kimś więcej niż tylko pomocą domową, w zasadzie
dzieli się osobistą biografią rodzinną, opisując w dalszym planie zarówno swoje
dzieciństwo we wstrząsanym krwawymi zamieszkami Meksyku lat siedemdziesiątych oraz
subtelnie malując portret prawdziwej miłości i bezinteresownego oddania. Intymność stanowi o sile emocjonalnej filmu - przeżywanie w milczeniu losów postaci oraz wyeksponowany powolną wycofaną narracją czas na kontemplację wizualnych detali. Roma
to taki rodzaj z jednej strony zaangażowanego, a z drugiej neutralnego narracyjnie komentarza, który w zasadzie każdy widz
musi sobie samodzielnie wypracować, a pomóc mu w tym powinna całkowicie
pozbawiona silnej sugestii interpretacyjnej metoda opisywania rzeczywistości, poprzez
nieinwazyjny wgląd w fabularnie określoną rzeczywistość. Tyle że potrzeba tutaj
sporej wiedzy odnośnie kontekstu właśnie osobistego życia reżysera (także scenarzysty i operatora w jednym), ale także znajomości społeczno-kulturowego i politycznego oblicza Meksyku sprzed ponad czterdziestu laty, aby posiąść umiejętność
zrozumienia treści i dotrzeć do jej istoty. Bez tego jest to działanie
pozbawione niezbędnej etiologii, a film przeleci przez ekran, jako długie i rzecz jasna genialne wizualnie ujęcie życia pewnej grupy ludzi powiązanych więzami nie
tylko rodzinnymi. Na co absolutnie nie zasługuje, bowiem jego wartość
artystyczna, zaangażowanie emocjonalne oraz historyczne znaczenie w sensie sugestywnej lekcji jest szczególne.
P.S. Jestem przekonany, iż film zostanie jeszcze wielokrotnie nagrodzony, a wiele z mistrzowsko zinterpretowanych scen, w tym ta genialna klamra z przelatującym samolotem przejdzie do historii światowego kina.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz