wtorek, 16 kwietnia 2019

Blindead - Niewiosna (2019)




Bezpośrednio po premierze Ascension, będąc naturalnie mocno zaniepokojony zmianą na newralgicznym stanowisku wokalisty, uznałem krążek z udziałem Piotra Piezy za wystarczająco udany. Teraz myślę, że byłem dość wyrozumiały, a wpływ na taką perspektywę miało zapewne myślenie o charakterze życzeniowym i obrona przed ewentualną wizją końca takiego Blindead jaki przez kolejne trzy krążki (od czasu Autoscopii) dawał mi wiarę w rodzimą scenę. Bałem się najzwyczajniej, iż fantastyczny progres z albumu na album to już przeszłość, a zespół zderzy się ze ścianą kończąc karierę, bądź co gorsza zacznie wydawać krążki, które w konfrontacji z klasyką będą tylko nużąco poprawne. Dzisiaj kiedy Ascension w odtwarzaczu się kręci, a ma to miejsce tuż po kilku premierowych odsłuchach Niewiosny jestem pewien, że mimo iż to porządny materiał z kilkoma wyróżniającymi się fragmentami, to ja właśnie wówczas oczekiwałem tego rodzaju przesilenia jaki dopiero obecnie dzięki Niewiośnie otrzymałem. Nie pierwszy i nie ostatni raz w historii unikatowe grupy potwierdzają swoją wartość w momencie gdy kolejne kłody pod nogi zostają im rzucone i niemal wszystko co może sprzysięga się przeciwko nim. Kłopoty ze składem, a dokładnie trudności we współpracy z osobą Piotra Piezy, plus zmniejszenie zainteresowania grupą przez naturalne zamrożenie jej aktywności, gdy problemy natury nie tylko artystycznej się skumulowały, to dla słabych ostateczny gwóźdź do trumny, a silnych dodatkowy impuls motywujący. Chociaż w powyższych zdaniach rzecz jasna podpieram się uproszczeniem, to na podstawie potwierdzającego regułę uogólnienia donoszę, że tego rodzaju proces miał miejsce w obozie Blindead, a efektem finalnym jego kolejnych skomplikowanych faz jest Niewiosna, czyli krążek który przynosi ostatecznie oczyszczenie i nowy, uważam bardzo dynamiczny i rozwojowy początek. Nie wszystko jednak z mym osobistym przyjęciem Niewiosny było takie proste czy oczywiste, bo zanim do nowego materiału w tak rewolucyjnej formule się przekonałem, to tuż po oficjalnej premierze singlowego startera popadłem w chwilową konsternację i nawet pod wpływem impulsu w krótkim komunikacie na portalu społecznościowym go skrytykowałem. Czas jednak zadziałał na jego korzyść, a kilkunastokrotny odsłuch całości kazał mi zweryfikować początkową nieprzychylną opinię, zbudowaną pod wpływem szoku, a nie racjonalnych przesłanek. Nie ma przecież powodu by odbierać obecnemu obliczu Blindead prawo do wysokiej oceny, tylko przez fakt zaproszenia do współpracy popularnego w środowisku blackmetalowym muzyka i wtłoczenia do muzyki jego rozpoznawalnych deklamacji i osobliwych tekstów w języku ojczystym. Nie uciekł tymi decyzjami Mateusz (wraz z Konradem i Bartoszem) przed dyskusyjnymi zmianami, ale co wydaje się w tym zamieszaniu najistotniejsze, jakość Niewiosny nie stoi na fundamencie tylko i wyłącznie zmian w obrębie wokalu, bo wraz z nim grupa złapała wiatr w żagle poprzez odważne wtłoczenie do znanej już stylistyki elementów noise rockowych, czy przede wszystkich kraut rockowych, dodając ogólnej charakterystyce kompozycji sugestywnej apokaliptycznej atmosfery. W tych starych szatach z nowymi ornamentami zespół w roku 2019 jawi się jako zdeterminowany i co ważne posiadający intrygujący pomysł na perspektywiczny kurs, a sama Niewiosna w sensie artystycznego eksperymentu ma papiery na zdobycie kultowego statusu, gdyż oprócz legendy stojącej za jej powstaniem za jej wielkością przemawia po prostu kapitalna jakość. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Drukuj