Obraz ten natychmiast po
głośnej premierze przez tureckie władze został skrajnie politycznie odczytany. Przez
świat zachodni odebrany jako moralnie uzasadnione krytyczne spojrzenie na tradycjonalizm turecki, zaś w kraju
muzułmańskim uznany za jawny atak na między innymi wrosły w ich kulturę
patriarchalizm. Nakręcony przez zaangażowaną społecznie Turczynkę z
pochodzenia, zamieszkałą we Francji, stąd szczególnie ta histeria rozmiarowo
tak gigantyczna, a reakcja oficjalna stawiająca Deniz Gamze Ergüven w bardzo niekorzystnym
świetle, jako niemal zdrajczynię ojczyzny. Wszystko przez fakt, iż odważyła się
ona na patologię obyczajową spojrzeć przez pryzmat zachodnieuropejskiego
humanizmu. Potępić zaszczepiony w tureckiej mentalności prymat mężczyzny nad kobietą
i usprawiedliwiany latami praktyki system podłego wykorzystywania tej dominacji, także wprost w sensie seksualnym. Ukazać otwarcie w niuansach obnażaną ohydną hipokryzję
i niegodną przemoc wobec młodych kobiet - usankcjonowaną zarówno przez społeczne
nakazy oraz przez samo państwo. Staram się po seansie nie popadać w żadne
radykalne sądy, bo nie dostrzegłem w pracy reżyserki wściekłego ataku na
wartości nazywane konserwatywnymi i ani tym bardziej przesadzonego gloryfikowania
współczesnego feminizmu. Jest tutaj w uzyskanym finalnym efekcie trochę chaosu
i jest też (co uważam za wadę wynikającą z braku warsztatowego doświadczenia) niekoniecznie jasno wyrażona myśl przewodnia - co akurat w kwestii czysto
filmowej zdecydowanie nie wpływa korzystnie na odbiór. Jest w obrazie absolwentki prestiżowej paryskiej szkoły filmowej jednak sporo
czystego piękna i nie tylko kluczowe wyraziste wizualne porównanie odnoszące się do
dzikich klaczy. Jest przede wszystkim jednak ważna idea i naturalizm w
kreacjach pięknych duchowo i fizycznie dorastających kobiet, uwięzionych w
świecie konwenansów lub nawet wprost rygorów. Jest ta immanentna buntownicza młodzieńcza
ekspresja pragnąca wolności i zahartowane osobowości, w dramatycznych okolicznościach
konfrontowane z kulturową i społeczną presją. Jest w nim też odczuwalna siła i
pomimo przygnębiającej treści poniekąd również nadzieja. Co przynajmniej dla mnie rekompensuje drobne niedostatki w ścisłym znaczeniu prowadzenia narracji.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz