Czekałem ja na ten album bite sześć lat w niepewności i niepokoju - od A Natural Disaster, czyli ostatniej na tamten czas odsłony geniuszu
Anathemy. I cierpliwość moja została nagrodzona, a co najważniejsze obawa
towarzysząca dalszym losom tych Liverpoolczyków rozwiana brakiem jakiegokolwiek
poczucia rozczarowania. Mało tego ten album okazał się perfekcją w każdym
dosłownie calu! Poetycki wymiar tych dźwięków niezwykle urokliwy – płyną one
niczym strumień spokojny pozornie, jednak w odmętach jego, głębiej pod
powierzchnią on wartki, pulsujący życiem w nim kwitnącym. Kiedy zanurzam się w
kompozycjach z We're Here Because We're Here odbywam podróż trudno
definiowalną, niczym w marzeniach sennych przebywam, by odkrywać bodźce bogato
emocjonalną paletą różnorodnych barw malowane. Album to równie subtelny w
formie jak i żywiołowy w kształcie, w żadnym stopniu pomimo progresywnego rysu
nieprzypominający ociężałych pretensjonalnością produkcji dla konwencji tej
charakterystycznych. Różnicę czyni pulsująca podskórnie dynamika, nerwowa
faktura, czasem wręcz pazur drapieżny. Tak wiem, szafuje opisem skrajnym
biegunowo, jednak w tej dla laika balladowo-ckliwej powłoce ukrywa się tak
potężne napięcie, iż zwyczajne definiowanie tego krążka jako takiego sobie pitu
pitu – zbrodnicze. Wyłącznie pozbawiony całkowicie wrażliwości muzycznej,
przypadkowy słuchacz w estetyce tej odnajdzie li tylko smutny gimnazjalny
szloch. Każda kompozycja wyjątkowa i aż kusi by detalicznie ich strukturę w
każdym przypadku rozpatrywać. Jednak nie poddając się tej pokusie tylko
znaczenie podkreślę deklamacji z Presence, wyraźnie bliźniaczej Hope z
legendarnej Eternity, A Simple Mistake pęczniejącej od pomysłów, punkt
kulminacyjny przeciągającej aż do porywającego finału, czy Get Off, Get Out
ewidentnie nawiązującej do jeżozwierzowej formuły. Klamrą obejmując refleksje
powyższe do zaskakującego pod względem światopoglądu jakim się kieruje wniosku
dochodzę. Absolutnie subiektywnie nie pojmując i nie odczuwając fenomenu istoty
najwyższej, wciągnięty w magię tych utworów zastanawiam się skąd talent taki i
wyobraźnia u tych muzyków. Siłą rzeczy dotknięci zapewne zostali darem dla mnie
pochodzenia niezrozumiałego, tak pięknym w postaci najczystszej, iż tylko od
łaski najwyższej mogącym pochodzić (co ja plotę!). Zwyczajnie słuchając tej
szlachetnej kreacji dotyk dobra odczuwam, wnioski zaskakujące snując. Coś mi
Anathemo uczyniła, że ja typ racjonalny w mitach wytłumaczenia poszukuje.
Kiedyś z mrokiem byłaś utożsamiana, niemal diabelską istotą dla wielu dotknięta, dziś w tobie światło najjaśniejsze zawarte, drogę do bycia lepszym ukazuje. Zaprawdę powiadam wam coś chyba w tym być musi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz