czwartek, 19 września 2013

Wolfmother - Cosmic Egg (2009)




Ostatnie posunięcia Andrew Stockdale’a groteskowe barwy w przekonaniu moim przybrały, bowiem rozwiązanie macierzystej formacji i wydanie pod własnym nazwiskiem albumu, który przez chwilę w sieci materiałem sygnowanym nazwą Wolfmother był – zwyczajnie niezrozumiałe! Do tego aby z powagi doszczętnie sytuacje odrzeć, po kilku zaledwie tygodniach od zamknięcia działalności Wilczycy, na nowo została ona wskrzeszona. Przez pryzmat powyższych manipulacji do dnia dzisiejszego bliżej Keep Moving nie poznałem. Straciłem ja po prostu pod wpływem tej szopki część szacunku dla tego wszakże utalentowanego Australijczyka. Jednakowoż w moim prywatnym rankingu retro perełek drugi album Wolfmother zdecydowanie istotną rolę odgrywa, zatem skrobnięcie kilku linijek tekstu w jego temacie za obowiązek i przyjemność uważam. Odrobinę nieufnie odebrałem w roku 2005 debiut formacji Stockdale’a, zauważając naturalnie jego przyjście na świat, rozkręcone wokół niego promocyjne zaangażowanie, jednako nie przywiązując do niego większej uwagi. Dopiero wraz z Cosmic Egg przełom w odbiorze twórczości retro rockowej nadziei z krainy kangurów nastąpił. Ta w uproszczeniu sporym beatlesowsko-zeppelinowa hybryda, wkręciła mnie w swe tryby skutecznie i trzyma w nich do dzisiaj. Zarzucam sobie systematycznie ten krążek i beztrosko podryguje, przytupując nóżką w takt przebojowych, dla wielu archaicznych dźwięków. Odnajduje w nich ciężar i groove sabbathowy, rozjazdy i rzężenia zeppelinowe, pianina wtręty klasycznym rock’n’rollem inspirowane, żwawe podrygi rytmiczne i melodykę wyraźnie ambitniejszym popem muśniętą. Atutem dodatkowym klimat kojarzący się z beatlesowską definicją art rockowej aury oraz akustyczno-folkowym podejściem. Całość podlana progresywnym nieco zacięciem i specyficznym tembrem wokalu – drażniąco fragmentarycznie piskliwym, jednak w tym przypadku kapitalnie z dźwiękami współgrającym. Takie wszystko w jednym worze zrzucone, pomimo tej różnorodności w jednolitą bryłę spojone, własną już charakterystyczną jakością grupy spięte. Świetna to bezwzględnie robota i tylko prosiłbym by nie gwiazdorzyć tylko talent zaprzęgnąć do skomponowania kontynuatora Cosmic Egg – równie porywającego swą treścią!

P.S. Ja wiem, że w tamtym rejonie globu bardziej gorące głowy mieszkańcy posiadają, stąd Stockdale nadal jednak jeszcze u mnie kredyt zaufania posiada.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Drukuj