To już trzecia z kolei produkcja
pochodzącego z krainy fiordów ansamblu Sahg, która to w ścisłej czołówce
kapitalnych dla mnie albumów swoje miejsce odnalazła. W składzie Sahg licznie
reprezentowana różnorodna norweska scena metalowo-rockowa. Nie będę jednak się tu
rozpisywał kto i w jakiej znanej wtajemniczonym formacji sobie pogrywa, bo
jak muza sama w sobie dobra jest to kwestia nazwisk drugoplanowa. Przejdę więc
do meritum i po zaledwie dwóch tygodniach intensywnej znajomości z krążkiem wyrażę swój zachwyt nad jego zawartością. Faktem jest, że
spodziewałem się niespodziewanego, takiego dryfu w stronę eksperymentów, w
przypływie pesymizmu rozczarowania ich nieudanymi próbami. Szczęśliwie, co
okrutnie mnie cieszy, otrzymałem pozytywne zaskoczenie. A co mnie tak w
detalach na tym albumie pochłonęło? Rozjeżdżające się kosmiczno-psychodeliczne
w klimacie rozmyte riffy, solówki, które w stronę Mastodona wyraźnie ewoluują,
nadal gdzieś majaczące inspiracje legendą z Birmingham oraz to progresywne
zacięcie sprawiające, że Delusions of Grandeur smakuje się, odkrywa, niemal
zdobywa wysiłkiem intelektualnym. Dodatkowa jego moc tkwi w różnorodności muzycznej
spiętej klamrą firmowego już stylu, formie konceptu odnoszącego się bezpośrednio do kultowej
Odysei kosmicznej 2001 Stanley’a Kubricka. I żeby nie popaść już w zupełny
hymn pochwalny muszę dodać łyżkę dziegciu do tej beczki miodu, bo pomimo
ogólnej świetnej w odbiorze roboty jaką wykonał wokalnie Olav Iversen, w jednym
fragmencie wyraźnie nie dał rady. To ten moment podczas Ether, gdy wyraźnie
zabrakło mu skali. Anty śpiew jakiemu hołduje oczywiście zdecydowanie
specyficzny, w związku z czym pewnie wielu przypaść do gustu nie może. Ja
jednako łykam taką manierę niemal bezkrytycznie, bo idealnie wpisuje się w
klimat Delusions of Grandeur – kapitalnie dopełniając odjechaną atmosferę
albumu. Bezwzględnie teraz to dla mnie silny punkt na mapie premier
dobiegającego roku 2013-ego, a co szczególnie napawa optymizmem, każda kolejna
z nim podróż przynosi coraz to nowe doświadczenia estetyczne. Zaiste to bardzo
perspektywiczne nadal dzieło.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz