Bezpośrednie nawiązanie do kina co tak w okolicy lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych największe triumfy święciło. Taka czysta niezobowiązująca rozrywka chociaż w realiach dramatycznych historycznie osadzona i jakby nie odbierać tego specyficznie hollywoodzkiego podejścia do tematu w miarę przyzwoita zabawa w towarzystwie aktorskiej elity, dobrego rzemiosła realizacyjnego, męskiej przygody i szczypty humoru. Dla urozmaicenia filmowej oferty całkiem niezgorsza propozycja, ponadto absolutnie nic więcej. Tak się zastanawiam skąd u Clooney'a pomysł na odświeżenie takiej konwencji? Zakładam, iż to czysta emanacja sentymentalnych szczeniackich fascynacji - przecież każdy z chłopców z jego pokolenia ekscytował się Złotem dla zuchwałych, Parszywą dwunastką czy O jeden most za daleko. :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz