Na okładce klucz pięknych, majestatycznych flamingów, a w tytule skojarzenia z makabrą, przemocą, pożogą, czyli maksymalnie celne skonfrontowanie istotnych cech konstruujących estetykę w jakiej Deftones się porusza. Malownicze ilustracyjne pejzaże w kontrze do ostrego krzesania iskier, innymi słowy ogień by rozpalić wrzące wściekle emocje i woda aby ugasić je stoickim spokojem. Ciężkie, szarpane bezpardonowo riffem fragmenty istnieją w pełnej symbiozie ze zmysłowymi, eterycznymi tematami. Tak spostrzegam nowy materiał i przyznaję do bólu szczerze, że po pierwszych odsłuchach mój entuzjazm był sporo mniejszy od tego wywoływanego już na wstępie przy okazji premiery Diamond Eyes i Koi No Yokan. Względne poczucie niespełnienia brakiem klarownej chwytliwości szybko jednak zostało przegnane za sprawą dojrzewającej świadomości, że ta początkowo trudna znajomość w perspektywie czasu zmieni się w intrygującą przygodę ze znamionami głębokiej fascynacji. Tak, bo Gore w przeciągu kilku tygodni nabrała odpowiednich kształtów, które coraz intensywniej pociągały nie pozwalając na ani jeden dzień bez z nią kontaktu. Teraz nie mam już jakichkolwiek wątpliwości, że to kolejny po Diamod Eyes i Koi No Yokan dowód potwierdzający tezę, iż dojrzałość wiekowa powiązana z potrzebą eksplorowania najgłębszych pokładów emocjonalności, wspierana wciąż niegasnącym żarem ciekawości świata, może przynosić wspaniałe, dorodne owoce. Muzyka Deftones posiada w sobie moc przyciągania i utrzymywania wyrobionego słuchacza w długotrwałym skupieniu, a podstawą tej magnetycznej siły najprawdopodobniej pełnymi garściami korzystanie z dualizmu skrajnych emocji konstytuujących każdą jednostkę ludzką w równych proporcjach. Trzeba tylko potrafić je w sobie zaakceptować i konstruktywnie wykorzystać przekształcając w wyjątkowe paliwo. Ekipa Chino Moreno w tym muzycznym wymiarze robi to znakomicie - po raz kolejny!
P.S. Nie pierwszy raz w historii rocka tarcia podczas tworzenia i nagrywania materiału zaprocentowały uzyskaniem paliwa niebezpiecznego, bo wybuchowego ale i mocno kalorycznego, gdyż o intensywnie energetycznym potencjale. Ktoś, gdzieś donosi, że podczas sesji Gore pomiędzy członkami grupy iskrzyło.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz