Sporą grupę fanów sobie ten film zjednał,
szczególnie tych co we współczesnych plastikowych horrorkach niczego prócz
spektakularnego kiczu nie dostrzegają. Oni właśnie w prostocie środków i
sugestywnej symbolice The Witch odnajdują esencję dobrego filmu grozy. Klimat
ich omotał, artystyczny szlif zniewolił - ta wizualna perfekcja z licznymi
detalami, skąpana w półmroku i dopełniona idealnie dźwiękową oprawą. Namacalna
obecność diabła, nie dosłowna, a mimo to eksponowana przenikliwie i intensywnie.
Zabobony i czary, ludzka bezsilność w obliczu zjawisk niezrozumiałych i
histeria potęgowana niemocą. I pomimo atmosfery gęstej, symboliki wyrazistej, oprawy mrocznej i źródła intrygującego w legendach i podaniach wywąchanego, brak ekstremalnie odczuwalnej upiornej grozy
jest niezrozumiały. Znaczy ja większego lęku nie zaznałem spokojnie bez obaw udając się po
seansie do toalety. :) Nie oznacza to jednak, że ta czarcia sugestia wyrastająca z poziomu scenariusza jest totalnie nieskuteczna. Brrrrr.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz