poniedziałek, 14 maja 2018

Detroit (2017) - Kathryn Bigelow




Kolejna doskonała fabuła Kathryn Bigelow, oparta tym razem na autentycznych wydarzeniach i wzbogacona znacząco archiwalnymi zdjęciami, które wespół z doskonałym aktorstwem idealnie oddają emocje wiążące się z zamieszkami w Detroit z roku 1967-ego. Świadectwa ogromnego napięcia, frustracji, nienawiści i zwykłej potrzeby bezmyślnego, furiackiego niszczenia. Policja, wojsko, prywatni ochroniarze, setki nabuzowanych małolatów, postronni obserwatorzy i przerażeni mieszkańcy. Totalny chaos, eskalacja przemocy - płoną stacje benzynowe i bary, sklepy są masowo szabrowane, a kilka przecznic dalej beztrosko na przymotelowym basenie zabawa trwa w najlepsze. Do czasu niestety, bo nierozsądne zachowanie sprowadza w to miejsce uwagę, wraz z rozwojem zdarzeń prowadzącą wprost do tragedii, która jest głównym wątkiem filmu Kathryn Bigelow. Z wielu perspektyw, unikając uproszczeń i czarno-białej, patosem napędzanej dialektyki, przez grubo ponad dwie godziny wydarzenia są wstrząsająco relacjonowane, ukazując sugestywnie jak one na młodym życiu różnych postaci dramatu się odbiły i jakie głębokie piętno na ich dalszych losach odcisnęły. Detroit w ujęciu Bigelow jest seansem dość obszernym, bo to zarazem dokumentalna relacja, antyprzemocowy, antyrasistowski manifest, pełen napięcia emocjonujący thriller, jak i klasycznie poprowadzony w finale dramat sądowy z mocnym akcentem psychologicznym. W moim przekonaniu kapitalna robota warsztatowa, z rewelacyjną z epoki oprawą muzyczną, która znakomicie łączy wartościowe przesłanie z hollywoodzko rozumianą filmową materią.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Drukuj