Długo czekałem na nową
pełnometrażówkę Grega, tfu Grzegorza Zglińskiego (ostatnio machną tylko dwa/trzy seriale, a
wcześniej oczywiście poruszający Wymyk) i kiedy ją już nakręcił, to nie było
okazji by sprawdzić jej jakość aż do teraz. Dał mi jednak jak się okazało
twardy orzech dla moich zwojów mózgowych do zgryzienia, gdyż po pierwsze
Zwierzęta to produkcja niemieckojęzyczna, a ja brzmienia tego języka nie bardzo
lubię słuchać, a po drugie (ważniejsze), nie tego co zobaczyłem akurat się
spodziewałem. Kompletna schiza, pomieszanie z poplątaniem z pytaniami
uporczywymi - o co chodzi, czy Zgliński i jego wspólnik zbrodni pracując nad
scenariuszem do końca nad wyobraźnią panowali i czy po drodze nie zagubili się
w tej powykręcanej historii? Co jest prawdą, co wytworem wyobraźni,
podświadomości czy totalnym zwidem? Gdzie jest sens, gdzie logika? I wreszcie
czy żeby zrozumieć „o co tu kaman”, będę po końcowych napisach musiał podeprzeć
się kogoś bystrzejszego spostrzeżeniami? Podejrzewam teraz zaglądając do
przypisów z marginesu, że ktoś tu się bawi z krytykami, ktoś tu prowokuje do
dyskusji, a sama fabuła Zwierząt ma wtórne znaczenie, gdyż jest tylko
narzędziem wykorzystanym do osiągnięcia celu nadrzędnego jakim nie bardzo
właśnie udany zgryw. Może się czepiam, ale kino traktuje poważnie, a takie właśnie
na nim eksperymenty mocno podejrzliwie.
sobota, 5 września 2020
Tiere / Zwierzęta (2017) - Grzegorz Zgliński
P.S. Powyżej poster z
tytułem angielskim, gdyż ten z oryginalnym słaby zwyczajnie.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz