Kolejne pokolenie przeintelektualizowanych, przewrażliwionych introwertyków w czerni. ;) Belgijskie dzieciaki (przynajmniej na takich wyglądają) pochodzące z prowincji Limburg, jadą na Image na modłę grania pod The Cult, The Cure, The Sisters of Mercy, a może bardziej nawet Fields of the Nephilim i absolutnie post punkowej estetyce wstydu nie przynoszą, bowiem posiadają talent, warsztat i myślę wszelkie walory naturalne by nie mówiono o nich w przyszłości wyłącznie w kategorii ślepych naśladowców. Obcowanie z Image to w transowym zapętleniu praktyczne pod względem odprężąjącym zawieszenie pomiędzy jawą, a półsnem. Oniryczny charakter twórczości plus repetywność motywów oraz głos, może jeszcze bez okrzepłej ikry (ale wszystko przed), to razem wzięte hipnotyzujące doświadczenie - w wersji live nawet o subtelnych inklinacjach performatywnych. Numery dzielą między siebie podobne, mocno charakterystyczne wątki, lecz mimo homogenicznego ich oblicza, poszczególne kompozycje posiadają swoją ekscytującą odmienność - i nie trzeba jej dosłuchiwać się w nieskończoność. Wymieniłem na początku muzyczne tropy i wcale z tych skojarzeń się nie wycofuje, jednak gdybym jedno uogólnienie musiał wybrać, to moja pobieżna nowofalowa wiedzy nasuwa oczywistą nazwę. Joy Division i ten syntezatorowy duch muśnięty gitarową rytmiką tutaj bardzo żywy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz