Blonde nie byle kogo, bo znanego z takiego majstersztyku jak Zabójstwo Jesse'ego Jamesa przez tchórzliwego Roberta Forda Andrew Dominika już wkrótce w kinach, a ja pamiętam sprzed już ponad dziesięciu laty film Simona Curtisa, w którym poddany fabularnej obróbce wątek z życia Normy Jean sprowadzał się dosłownie do kilku/kilkunastu dni pobytu w Wielkiej Brytanii, gdzie grała
w filmie Laurence'a Oliviera. Opowieści z perspektywy młodego
przyszłego scenarzysty, będącego wówczas praktykantem, w
znaczeniu stażystą od pomocy we wszystkim na owym planie. Przypadek chciał i nastroje Marylin spowodowały, że te dwie postaci poznawszy się zapałały do siebie więcej niż tylko sporą sympatią i spędziły w swoim towarzystwie tytułowy tydzień.
Wracając do skojarzeń, to jak ten pokazany ostatnio teaser sugeruje, Ana de Armas wygląda z Marylin łudząco bliźniaczo, ale mimo że
uroda Michelle Williams mniej zbieżna, to jej kreacja naprawdę
zasługująca na uznanie. Obok niej kapitalny Eddie Redmayne, dalej w roli
sir Oliviera Kenneth Branagh i jeszcze jak zwykle genialna Judy Dench czy w kilku scenach dosłownie, nie tracąca wciąż uroku Julia Ormond, więc
obsada zacna tak w teorii jak i w praktyce. Simon Curtis nakręcił
cudownie lekki, ale i odpowiednio i właściwie też dramatyczny obraz
z uroczymi lokacjami z epoki i potoczystym językiem w dialogach.
Film energetyczny i równolegle nastrojowy, kiedy w kadr wchodzi Marylin i
jej melancholijna osobowość. Wszystko co z pieczołowitością scenografowie zaproponowali i fachowiec od muzyki filmowej tłem
dźwiękowym podkreślił, robi cudne wrażenie - tak po angielsku
dystyngowanie i z tym z ówczesnej epoki poczuciem humoru. Nie brak
nastrojowości i poważnego (mimo iż trudno nie dostrzec pewnej
maniery powierzchowności czy schematu gatunkowego) zgłębiania
tematu. Z emfazą tylko pozorną, bowiem za maską z konwenansów
kryje się prostota naturalności i ludzkiego dramatu zmęczonej i przytłoczonej nią aktorki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz