piątek, 29 lipca 2022

Affliction / Prywatne piekło (1997) - Paul Schrader

 

Bardzo osobiste kino - takie które kupiło mnie na całego już ponad dwie dekady temu. Teraz tylko odświeżone ze względu na ostatnio dobrą passę Paula Schradera. Niewątpliwie weteran mocnego kina, który współtworzył z Martinem Scorsese takie klasyki jak Taksówkarza i Wściekłego byka, obecnie w wieku mocno zaawansowanym zrobił dwa świetne kameralne obrazy (Pierwszy reformowany i Hazardzista), a w latach dziewięćdziesiątych popełnił właśnie Prywatne piekło z kapitalnymi kreacjami Nicka Nolte i Jamesa Coburna - w rolach odpowiednio syna i ojca. Kapitalny casting (bo zaiste podobieństwo obu wielkich aktorów duże) i temat wstrząsająco-poruszający. Dalej skojarzenia z rok starszym Fargo braci Coenów - przez ten zimowy klimat jakiegoś zadupia, wątek kryminalny i emocje chociaż zdecydowanie rożne, bo Fargo to był też komizm czarny, znaczy ironia brutalna, a Prywatne piekło to dramat esencjonalny, w stu procentach na śmiertelnie poważnie. Dźwiga bohater grany przez Nicka Nolte cały nadbagaż emocjonalnego gówna z dzieciństwa i mierzy się z bieżącymi kłopotami, które lawinowo narastają - bo człowiek chce dobrze, a ze względu na raptowną osobowość i kompletne nieprzygotowanie do pełnionych ról w dorosłym życiu systematycznie dąży do katastrofy. Frustracja i agresja, permanentna nerwowość i w sytuacjach stresowych wściekłość, a wokół brak pomocy bo przerażenie i histeria. W takich okolicznościach katastrofa jest nieunikniona, tragedia pewna i może dzięki niej oczyszczenie. Nic się nie dzieje bez przyczyny i tak często przecież oprawcy to też wcześniej czyjeś ofiary. Życie bywa gówniane - co poradzisz! Prze-je-ba-ne!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Drukuj