Ludwik Danielak reaktywacja, niby Wodzirej 2 ale pod tytułem który nie wzbudza bezpośrednich skojarzeń, jak to jest obecnie w kinie do znużenia praktykowane, gdy niemalże każda kontynuacja to musi być zawsze z numerkiem. Dalsze losy Danielaka po całkiem długim wypadnięciu z branży - powracającego w poniekąd nowej roli, w nowych uwarunkowaniach, ale szukającego wciąż okazji do zdobycia szołbiznesowej chwały. Wiadomo, Wodzirej zrobił furorę i ogromna była też niemal po dekadzie pokusa, by spić ewentualną dodatkową śmietankę z takiego hitu, ale dzisiaj myślę sobie, że jak to zwykle, nic dwa razy się nie zdarza i kiedy oglądam Bohatera roku, to upewniam się w przekonaniu, iż mimo że to dobre kino jest, to niepotrzebnie Falk uległ tej pokusie. Podkreślając iż absolutnie nie jest to film lipny, to jednak do Wodzireja nie podskakuje, a sam Stuhr w manierze Lutka po raz wtóry to najzwyczajniej nudzi, a może i nawet irytuje, bo za dużo jego, a i nic prócz faktu, że Lutek po przejściach to taki Lutek, który już z biegu „świń nie podkłada” i jakby w pełni już świadom, bogatszy o dojrzałą refleksję, staje się postacią jaka będąc trybikiem w świecie siermiężnego peerelowskiego szoł-biznesu, poddaje zachowania moralnej też auto krytyce. Historia w ogóle broni się sama, broniąc się bez atutu skojarzeniowego i mogłaby się obronić, a może nawet zyskać jeszcze bardziej na wartości, gdyby może bez Lutka, albo z kimś na jego podobieństwo, tylko czyniąc postacią pierwszoplanową kogoś innego z szerokiej galerii bohaterów, tutaj akurat drugo i trzecioplanowych – nie wiem, sam nie wiem. Historia mocno z epoki o instrumentalnym traktowaniu człowieka, ale i uniwersalna opowieść w sensie traktowania człowieka instrumentalnie w okolicznościach pełnych politycznie, czy ideologicznie motywowanego cwaniactwa. Sporo tutaj błyskotliwych obserwacji i wspomnianych interesująco zaznaczonych postaci z tła i w tych walorach widzę najmocniejszą stronę auto-sequela Falka – sorki Lutek, sorki Jurek. :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz