piątek, 14 czerwca 2024

Evergrey - Theories Of Emptiness (2024)

 

Szczerze? Szczerze to po Theories Of Emptiness spodziewałem się może nie w karierze Evergrey oczywiście, ale w prezentowanej estetyce jakiegoś przesilenia. Jakby bowiem budujące (jak zazwyczaj) napięcie przed premierą single wrzucane do netu czegoś odmiennego nie zapowiadały, to jednak taki numer jak Cold Dreams zaśpiewany w duecie z Jonasem Renkse (wiadomka, Katatonia) wraz z fajnie ascetyczną i domniemam że kolorystycznie nawiązującą do startowych albumów z kariery Szwedów szatą obwoluty, nieco takiż apetycik pobudzały. Okazało się jednak że muzycznie kotwiczymy z Evergrey wciąż w tej samej zatoce, w której raczej wiatru przemian nie ma się co spodziewać, a gwałtowne burze zmieniające oblicze środowiska są kompletnie wykluczone. Pomimo to Theories Of Emptiness brzmi fantastycznie (kołysze i napędza do rytmicznego banieczką zarzucania) i każdy z promowanych mocno kawałków mnie siedzi idealnie, choćbym nie wiem jak bronił się przed ich/jego schematem tak strukturalnym, rytmicznym i melodycznym, bo każdy utwór na najnowszym longu zbudowany jest z doskonale znanych patentów i aż dziw bierze jak bardzo można być zarazem powtarzalnym i ekscytująco wciągającym, kiedy jest się kompozycją Evergrey. Szwedzi doprowadzili do perfekcji działanie schlebiające gustom ich fan bazy, jak też uzyskali wyłącznie własny sound oraz osiągnęli mistrzostwo (w sumie nie od dziś przecież) w songwritingu, w sensie tworzenia wzruszającego klimatu, tak samo w kawałkach skupionych na melancholii i tych intensywnych, gdzie heavy metal spotyka się z hard rockiem i te dwa gatunki z gracja nurkują w gotycko dark metalowo-rockowym oceanie emocji. Nie jest łatwo pisać (od dawna) o każdym kolejnym krążku ekipy Toma Englunda, bo ta sztampa implikuje wyłącznie duplikowanie bliźniaczych stwierdzeń i też kopiowanych w sumie ocen, które bez względu na utyskiwanie nad powracającym szablonem, to zawsze są na najwyższym poziomie i jak dotąd (a na pewno od około dwóch dekad) ich twórczość nic a nic się nie zmienia, a mnie nie przestaje interesować. Rzecz jasna tradycyjnie się w płycie Evergrey zatopię, by musieć zrobić wkrótce konieczny detoks - tak też Theories Of Emptiness jako czternasty ich długograj na mnie oddziałuje. Spoko, wciąż nie widzę większego w tym mimo wszystko problemu. :) 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Drukuj