wtorek, 23 lipca 2024

Deep Purple - =1 (2024)

 

Z zasady w normalnych warunkach jestem bardzo sceptyczny w stosunku do sytuacji przedłużania w nieskończoność, do bólu, aż zrobi się naprawdę mocno żenująco kariery studyjnej największych legend muzycznej sceny. W zasadzie nie robię wyjątków i donoszę iż w poniższym przypadku także będę nieugięty, bowiem uznaję iż może mniej instrumentaliści (chociaż rzecz jasna także, bo jak niby inaczej) dają radę, ale tylko względnie (poziom sprawności manualnej przecież z biegiem lat nie rośnie), ale wokaliści to są już poza jakimikolwiek "ale" i kropka. Nie ma takiej możliwości aby w pewnym wieku głos jak dzwon nie zaczął fałszować, albo nazwijmy taką sytuację najzwyczajniej zmęczeniem materiału i efekt tegoż po prostu dostękiwaniem, a nie pruciem powietrza mocarnym wokalem. Ian Gillan już około 15 lat temu na scenie takie oznaki zdradzał (byłem na żywo i słyszałem na żywo), a od tego momentu cokolwiek nie zdziałałyby obróbka studyjna i fachowa pomoc speców od emisji głosu, to samego sedna problemu się nie zlikwiduje. Tak to oto na enigmatycznie filozoficznie zatytułowanym nowym krążku wokal Gillana jest niezły, lecz mnie akurat strasznie męczący tymi wszystkimi drobiazgami w postaci stojącymi za chęciami realnymi możliwościami i wynikającymi z nich siłowymi zaśpiewami, które (będzie chyba komplement) nie irytują aż tak jak przecież jednak młodszego Dickinsona na tegorocznym albumie. Nie znaczy to mimo wszystko iż =1 słucha mi się dobrze, a przyjemność z kontaktu płynie i nie jestem w stanie przestać go słuchać. Absolutnie nie ma mowy abym napisał w podobnym tonie co uznane klasyczne marki recenzenckie że jest fajnie i super że fajnie jest, bowiem jak mnie coś męczy to to odrzucam, a akurat =1 zdatny był wyłącznie do jednej z kawałkiem tylko współpracy i również niezbyt odczuwam zmiany w składzie i nie bardzo podobają mi się wykorzystane po raz enty schematy i szablony aranżerskie, a same kompozycje bez wyjątku czy są słabe, a może lepsze, to nie posiadają ni jednej samotnej cechy świadczącej o ich wyjątkowości i zlewają się w jednolitą masę z której co niektóre fragmenty mogą być poniekąd zapamiętywane robiąc częściowe wrażenie. Deep Purple tak a.d. 2024 jak od ponad ćwierćwiecza nie nagrało ni jednego prawdziwego przeboju, a to świadczy jedynie o jego słabości, czy nieistniejącej już chyba żyłce do znakomitego komponowania, choć zapotrzebowanie na nowa muzykę legendy nie jest przecież znikome. Z tego co trafiło w moje gusta, a jest związane z wydaniem =1, to oprawa graficzna - ascetycznie piękna. Reszta tak jak powyżej, a jak ktoś potrzebuje głębokiej analizy tematów jakie poruszają teksty, to odsyłam do Onet-owej waty i innych platform oratorskich wysiłków, które bez żenady (jprdl serio!!!) określają dzisiejszych purpli numerem jeden na scenie hardrockowej. 

P.S. Reckę skleciłem i reckę prawie upubliczniłem i w ostatniej chwili zwyciężyła w stu procentach uczciwość. Tak tak, podoba się D77K Now You're Talkin', gdyż jest najbardziej spoko zwięzły, jednak Gillan mógłby tu sobie darować tą totalnie położoną próbę krzyko-falsetu, którą oczywiście wspomniane portale także się za-chwy-ca-ją.  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Drukuj