azowania nie brak oraz solówki
Dimebaga, którymi smaga i kąsa, efekt oszałamiający uzyskuje zwinnie palcami
po instrumencie przebierając. Uzależniające oblicze tej muzyki mocno
zakamuflowane się wydaje, gdyż te przesterowane, świdrujące brzmienie i
pancerne riffy jad znienacka do organizmu wstrzykują by słuchacza toksyną
uzależnić. Nałóg to tyle przyjemny co kłopotliwy gdyż ograniczony zaledwie do
czterech krążków z których toksynę czerpać można, a organizm uzależniony wciąż
nowej podniety się domaga. Na szczęście Anselmo ze swoimi projektami w wielu
przypadkach jest w stanie choć w nieco odmiennym stylu jednak efekt podobny
uzyskać!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz