na równych prawach
współistnieją z sekcją rytmiczną i riffową maestrią. I choć pierwsze fragmenty
albumu wywołały we mnie uczucie deja vu podobne temu co spotkało mnie przy
okazji premiery Return to Zero, kiedy to kompozycje otwierające wydały mi się w
pewnym sensie odrobinę zbyt proste i naiwne, nie wzbudzając zachwytu, czy
przesadnej euforii. Tak i w przypadku Earth Blues dopiero wielokrotny kontakt z
krążkiem pozwolił na odkrycie tego fascynującego poczucia satysfakcji, głęboko
ukrywanej magii jaka kryje się pod powierzchownością utworów. Tak naprawdę w
odczuciu moim zmieniło się na Earth Blues w stosunku do poprzedniczki niewiele,
gdyż już na Return to Zero wyraźnie zaakcentowano kierunek, kurs na Deep Purple
i Rainbow, a tu tylko się go kontynuuje. Jednak różnica pewna jest wyczuwalna i
ma charakter bardziej brzmieniowy niż warsztatowo-kompozycyjny. Bardziej to
produkcja o odrobinie szorstkim jak na konwencje szlifie, przy niej powrót do
zera wydaje się produkcją wygładzoną, wypolerowaną. Może to nadinterpretacja
ale odnoszę także wrażenie, iż w niektórych fragmentach Amott sięga do tradycji
charakterystycznej dla solowych krążków Ozzy’ego – pewne zagrywki, motywy
wyraźnie takie skojarzenia przywodzą. Zabieg to dorzucający do finalnego efektu
eksperymentalny smaczek, uatrakcyjniający formę i unikający zamykania się w
schematach. Ale to jedynie takie niekoniecznie oczywiście zgodne z
rzeczywistością subiektywne odczucie, zweryfikowane bądź potwierdzone wraz z
kolejnymi odsłuchami – czas pokaże! I szkoda jedynie, że rozeszły się drogi
Amotta i J.B. Christofferssona, gdyż pomimo tego, że Apollo Papathanasio dysponuje
ciekawą barwą, może jedynie zbyt siłową mam przekonanie, że oba ostatnie albumy
z wokalnym udziałem obecnego frontmana Grand Magus nabrałyby jeszcze większej
witalnej siły. Jednak śledząc częste zmiany na wokalu kto wie jaka postać
zajmie miejsce za mikrofonem w przypadku kolejnej produkcji? Dwa krążki z J.B,
dwa z Apollo, dwa z hmmm...? Historia lubi przecież często kierować się takimi
schematami!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz