wtorek, 23 września 2014

Corruption - Devil's Share (2014)




Corruption to solidny średniak z ustawicznym zapałem i już długą historią na licznych krążkach zapisaną. Niestety upór to nie wszystko, kiedy czas bezlitośnie hibernuje ich permanentnie w tym samym miejscu. To w moim przekonaniu zachowując wszelkie proporcje taki southern-stonerowy odpowiednik Acid Drinkers. Znaczy, że grają na rodzimym podwórku, są szanowani, ale za cholerę pomimo chęci poza nasz grajdołek nie wypełzną. To jednako cecha immanentna większości przedstawicieli rodzimej sceny rockowo-metalowej z akcentem southern-stonerowym, gdzie akurat Corruption żadnym wyjątkiem. Podstawowy powód tej specyficznej stabilizacji kariery to ta „krajowa” maniera w brzmieniu, feelingu i akcencie wokalnym zawarta. To przekleństwo, że młócą, bardzo to lubią, są zaangażowani i pracowici, ale nie w pełni czują czy potrafią  przełożyć na efekt te charakterystyczne dla gatunku wibracje. Wiecie, rozumiecie – luz, blues i orzeszki. ;) To co mają w naturze Jankesi, a ostatnio udowadniane, że taką naturalną wibrację w sobie  Skandynawowie czy Grecy też odnaleźli. Niby Corruption na Devil’s Share zawarł technicznie wszystko to co trzeba, a ja nie pieje z zachwytu bo to nie jedzie tak jak powinno – jakbym zamiast rasowym hot rodem woził się Warszawą po wizualnym tuningu. Takie moje subiektywne odczucie i tyle! Możecie mnie dyscyplinarnie zlinczować, o brak patriotyzmu posądzać, od czci i wiary odsądzać, a zdania na dzień dzisiejszy nie zmienię. Doceniam i kibicuje, ale kłamać nie mam zamiaru tym bardziej, że moje zdanie pewnie funta kłaków dla ekipy Corruption niewarte, zatem szczerość żadnej szkody nie wyrządzi. Jest na Devil’s Share przyzwoita porcja fajnego bujania, która przełomu nie przyniesie. Pytanie tylko, jakie oczekiwania mieli sami muzycy.

P.S. W kwestii technicznej – niemal kompletna wymiana składu, powrót do okładkowej tradycji i tyle. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Drukuj