Zaległości jak czas pozwala wolno ale systematycznie nadrabiam, oglądam te obrazy co jakimś zbiegiem okoliczności dotychczas mi umknęły. Przykład poniżej i historia co w założeniach miała zrobić wrażenie. Ekscentryczny pisarz, młody asystent, cierpiąca duchowo żona, zagubione dziecko i tragedia w tle, a dalej - relacje męsko-damskie w dwóch konfiguracjach fizycznych i jednej mentalnej. Ludzkie słabostki, naturalne instynkty, emocjonalne i wyrachowane decyzje, trywialne błędy, drobne zaniechania, zbiegi okoliczności czy działania w pełni wyreżyserowane. Reperkusje wydarzeń z głębszej przeszłości czy bliższej teraźniejszości, rozdrapywane rany, wewnętrzne tortury, twórcza rozwiązłość i subtelna uległość, a może czysty pragmatyzm, silna osobowość kontra przewrażliwiona wątła natura? To prawda czy tylko maska, teatr pozorów? Bogaty fundament lecz niestety uboga realizacja! Obraz płynie, emocje jednostajnie się przelewają, większej zawieruchy nie czyniąc. Brak wrzenia, podnoszenia u widza ciśnienia, nuda bez kontrastu pobudzającego dynamikę. Brak waloru decydującego o wyjątkowości - cholernie mdły ale przyzwoity dramat.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz