wtorek, 26 kwietnia 2016

Amadeus / Amadeusz (1984) - Miloš Forman




Przegryźć się przez ten kolosalny monolit autorstwa Miloša Formana lata temu nie było mi łatwo. W pamięci pozostał, więc jako ciężkostrawny kawał potencjalnie niezwykle ciekawej biografii o delikatnie mówiąc nietuzinkowej postaci. Wielokrotnie planowałem, że dam sobie szansę na poznanie Amadeusza już z dużo dojrzalszej perspektywy nie tylko wiekowej, lecz przede wszystkim związanej z doświadczeniami wieloletniego kinomaniaka. Obietnice jednak pozostawały tylko czczymi zapowiedziami, gdyż natłok arcyinteresujących nowości czy sentyment do tytułów, które do osobistego kanonu ikon przeszły (rozumiecie piąty, dziesiąty czy nawet nasty seans wchodził w grę :)) nie pozwalały na przeciśnięcie się do realizacji planu spotkania z filmem nie do końca dobrze wspominanym. Co się odwlecze to jednak nie uciecze, jak ludowe przysłowie głosi i nadszedł ten wieczór, gdy rozpasane dzieło Formalna odtworzyłem. Przyznaje widowisko to zaiste spektakularne, bo scenografia przebogata, kostiumy z epoki na swój fikuśny czy nawet tandetny sposób olśniewające, aktorstwo wyśmienite i wgląd psychologiczny w kluczowe postacie Wolfganga Amadeusza Mozarta i Antonio Salieriego głęboki. Geniusz w skórze clowna, dziecinnie frywolny, skrajnie rozkapryszony, kontra wyrobnik z przerośniętym ego i pretensjami. Finezja i łatwość w zdobywaniu zasłużonego poklasku versus jedynie poprawne rzemiosło bez cech wyjątkowości. Jednemu wszystko przychodzi z łatwością, drugi niestety w męczarniach zdobywa kolejne szczeble kariery używając metod nieuczciwych. Zazdrość Salieriego o dar Mozarta w żądzę się zmienia i do dramatycznych konsekwencji prowadzi. Żarliwe pragnienie niewsparte talentem wyłącznie geniuszom przynależnym polec finalnie jednak musi pozostawiając pragnienia niespełnionymi, a człowieka zatrutego obsesją wielkości w goryczy niespełnienia. To fascynująca produkcja, której co naturalne więcej niż integralną częścią ścieżka dźwiękowa - Forman stworzył obraz pod muzykę, a nie jak to się przywykło zwykle czynić. I wszystko byłoby idealnie, gdyby tylko ograniczyć produkcję czasowo, bo kolos niemal trzy godzinny to jednak zbyt wiele, nawet gdy warsztat reżysera mistrzowski i postacie dramatu fascynujące. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Drukuj