Przegryźć się przez ten kolosalny monolit autorstwa Miloša Formana lata temu nie było mi łatwo. W pamięci pozostał, więc jako
ciężkostrawny kawał potencjalnie niezwykle ciekawej biografii o delikatnie mówiąc nietuzinkowej
postaci. Wielokrotnie planowałem, że dam sobie szansę na poznanie Amadeusza już
z dużo dojrzalszej perspektywy nie tylko wiekowej, lecz przede wszystkim
związanej z doświadczeniami wieloletniego kinomaniaka. Obietnice jednak pozostawały tylko
czczymi zapowiedziami, gdyż natłok arcyinteresujących nowości czy sentyment do tytułów,
które do osobistego kanonu ikon przeszły (rozumiecie piąty, dziesiąty czy nawet
nasty seans wchodził w grę :)) nie pozwalały na przeciśnięcie się do realizacji
planu spotkania z filmem nie do końca dobrze wspominanym. Co się odwlecze to jednak nie uciecze, jak ludowe przysłowie głosi i nadszedł ten wieczór, gdy rozpasane
dzieło Formalna odtworzyłem. Przyznaje widowisko to zaiste spektakularne, bo
scenografia przebogata, kostiumy z epoki na swój fikuśny czy nawet tandetny
sposób olśniewające, aktorstwo wyśmienite i wgląd psychologiczny w kluczowe
postacie Wolfganga Amadeusza Mozarta i Antonio Salieriego głęboki.
Geniusz w skórze clowna, dziecinnie frywolny, skrajnie rozkapryszony, kontra
wyrobnik z przerośniętym ego i pretensjami. Finezja i łatwość w zdobywaniu
zasłużonego poklasku versus jedynie poprawne rzemiosło bez cech wyjątkowości.
Jednemu wszystko przychodzi z łatwością, drugi niestety w męczarniach zdobywa
kolejne szczeble kariery używając metod nieuczciwych. Zazdrość Salieriego o
dar Mozarta w żądzę się zmienia i do dramatycznych konsekwencji prowadzi. Żarliwe
pragnienie niewsparte talentem wyłącznie geniuszom przynależnym polec finalnie
jednak musi pozostawiając pragnienia niespełnionymi, a człowieka zatrutego
obsesją wielkości w goryczy niespełnienia. To fascynująca produkcja, której
co naturalne więcej niż integralną częścią ścieżka dźwiękowa - Forman stworzył obraz pod muzykę, a
nie jak to się przywykło zwykle czynić. I wszystko byłoby idealnie, gdyby tylko
ograniczyć produkcję czasowo, bo kolos niemal trzy godzinny to jednak zbyt wiele, nawet gdy warsztat reżysera mistrzowski i postacie dramatu fascynujące.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz