Nie będzie jednoznacznej opinii - poskąpię pełnego
entuzjazmu i daruję sobie miażdżąca krytykę, bo w moim przekonaniu Sunnata w
drugiej odsłonie ani na jedno, ani na drugie nie zapracowała. Ciągną się te
numery mozolnie, nie nudzą, ale też nadmiernej ekscytacji nie wzbudzają. Ich
konstrukcja niemal w każdym przypadku bliźniacza, oparta na mantrycznej rytmicznej powtarzalności i piekielnym brzmieniowym dole, jaki przygniatające riffy
kreują. Główne tematy są uparcie rozwijane z progresywnym zacięciem i
jednocześnie sludge'ową topornością. Do tego hipnotyczny, egzotyką pachnący
klimat, na swój sposób chwytliwy groove zalatujący przed dwudziestu laty w Seattle produkowaną muzyką. Incydentalnie jakieś quasi drony i
natłok wielogłosów, takich wokalnych harmonii z chóralnym zaśpiewem i zabawą efektem echa. To już na
Climbing the Colossus w formule niemal bez zmian jakichkolwiek było
przerabiane, więc brak pierwiastka zaskoczenia i błysku który by nadał
materiałowi waloru wyjątkowości. Mam ambiwalentne w kontaktach z Zorya odczucia, bo czuć że Panowie mają potencjał ogromny, pomysły intrygujące,
warsztat spory i zamysł na siebie koherentny, ale ja ciągle (upór
maniaka się kłania :)) bardziej skutecznie słyszę ich w tych rejonach gdzie za
sprawą The Last Bow jajcarsko rockową rozpierduchę robili. Stwierdzam, że po koniecznej (perturbacje w pierwotnym składzie) zmianie szyldu i
poniekąd stylistyki (tu błąd :)) Satellite Beaver odebrał sobie szansę
na coś więcej niż tylko status lokalnego lidera undergroundu. Może się mylę,
zaryzykować i zakładać się, zatem nie będę, bo przekonania o nieomylności nie
mam, jak i Sunnacie dobrze życzę, ale większej kariery pozostając w tej niszy
stylistycznej im nie wróżę. Zwyczajnie tam może nie tak ciasno, jak chyba odludnie. Zresztą tam gdzie S.B. był osadzony milionów fanek zrywających koszulki też nie było. :)
P.S. Na żywca, w małym zadymionym klubie prezentacja tych
numerów musi być niezwykle osobliwym misterium. Jeśli tylko będzie okazja nie
odmówię sobie w nim uczestnictwa.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz