Śmiały, lecz przyjazny dla oka
futurystyczny charakter scenografii każe oklaskami obdarować wyobraźnię tego, który za ten efekt odpowiedzialny. Czyste formy, miękkie kształty, idealnie sterylne powierzchnie, dużo neonowego
światła, pogrywanie połyskiem i mrokiem dobrze wygląda ale i jest nienaturalnie
higieniczne, bowiem ogromna ingerencja grafiki komputerowej sprowadza efekt do
oglądania jakby animacji permanentnej. No tak, ale to szczegół, gdy
merytoryczna strona obrazu jest zaskakująco ciekawa. Ten pomysł z uwięzieniem
na ulegającym awariom statku kosmicznym, który rodzajem wyspy w czasoprzestrzeni
- inspirowany klasycznymi opowieściami o rozbitkach. Klaustrofobiczna atmosfera
zamknięcia w pałacu ze złota z wszelkimi wygodami ale bez wolności, możliwości
decydowania i przede wszystkim braku perspektywy wyrwania się z tego potrzasku.
Ten filozoficzno-moralistyczny pierwiastek w egoistycznym sposobie walki z
samotnością, skazaniem innej osoby na podobny los by zaspokoić własne potrzeby.
Te wyrzuty sumienia związane z podjętymi działaniami, trwanie w kłamstwie, gdy
rodzi się uczucie w konwencji wzruszającego love story ale także w końcowej
części, co spostrzegam jako wadę, akcji dość typowej dla scenariuszy w klimacie
science fiction i wreszcie finalnej taniej ckliwości. Jednakże pomimo obranego
kierunku na rozrywkę, to film z zaskakująco sporym potencjałem intelektualnym i
co najistotniejsze w zdecydowanym stopniu wykorzystanym.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz