Niemal
wszyscy w większych lub mniejszych fragmentach znają, jednak nie wszyscy muszą kochać,
bo to taki typ dźwiękowej strawy dopiero w dojrzałych osobnikach wywołuje pełny
efekt fascynacji. Zwyczajnie czują te wibracje ci, co z rockową estetyką przez
lata zapoznawani i przez to odpowiednio przygotowani do doceniania ukrytych
walorów. Ja też na nich tak w pełni późno się poznałem, jednak dojrzałem w końcu by stwierdzić
odpowiedzialnie, że Led Zepp wielki jest! Trzecie rozdanie w ich karierze to
pewna nowa jakość, bo też i mniej w tej muzyce bezpośredniego grania, a
zdecydowanie więcej subtelnego posługiwania się bardziej wyrafinowanymi
narzędziami. Czuć, iż w poszukiwaniu inspiracji jeszcze głębiej kopać
postanowili, by w konsekwencji pełnymi garści czerpać między innymi z
archetypicznego czarnego bluesa. Centralny punkt płyty w postaci Since I’ve
Been Loving You najbardziej dosadnym potwierdzeniem powyższej tezy. Wibracje
płynące z tej wspaniałej kompozycji, to prawdziwa ekstaza dla każdego, kto duszy
w dźwiękach poszukuje. Tutaj czar płynie z natchnionych wokalnych popisów Planta i bogato nasączonej feelingiem gry Page’a, wspomaganego zjawiskowym klawiszem i
wyraźnymi akcentami Bonhama, pośród w większości stonowanego nabijania
klasycznego spokojnego rytmu. Można pewnie bez ryzyka stwierdzić, że Panowie
sięgnęli też do folku i białego country przez co nieco zmiękli, bo nawet te
bardziej energetyczne czy dynamiczne numery nie posiadają w sobie tego pazura,
jaki w Whole Lotta Love czy Heartbreaker zawarty. Dla mnie to kiedyś był powód,
który stawiał III poniżej reszty klasyki zespołu, jednak dziś wiem, że ten
ówczesny mankament, współcześnie spostrzegam w kategoriach waloru, wzbogacającego dyskografię legendy. Zrobili to na co mieli ochotę, zakładam, że w pełni
świadomie, a tylko najwięksi mogą sobie pozwolić na taką dozę nonszalancji, by
zamiast na oczekiwane przeboje postawić na artystyczną swobodę. Stąd trzecia odsłona ma swą ogromną wartość
i z perspektywy czasu broni się odrobinę inaczej, ale z jednak równą
skutecznością co jedynka, dwójka czy ikoniczna czwórka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz