Napiszę
krótko, bo tak po prawdzie cholera wie, co mam w temacie tym skreślić. To
chyba nie moja bajeczka, nie trybie tego rodzaju konwencji, gdzie śmiertelnie
poważny temat w niebezpośrednio poważnej formule się ukazuje. Rzecz jasna
doceniam misternie zbudowaną i gruntownie przemyślaną konstrukcję, w której
luźna czy bardziej ironiczna atmosfera płynnie zaaranżowana zostaje do
przekazania niezwykle ważkich treści. Tyle, że obiektywnie uznając wartość,
absolutnie nie chwytam tego typu poczucia humoru. Nie jestem w stanie, zatem w
pełni wkręcić się w opowiadaną historię i z sugerowanej perspektywy usprawiedliwić
takową formułę narracji. Jestem jednak w stanie wyobrazić sobie, że dla
zwolenników takiego kina, to właśnie spojrzenie na temat holokaustu będzie
szczególnie ciekawe i cenne. Mnie niestety zmęczyło i nic na to nie
poradzę.
P.S. Tak na marginesie, kolejny ceniony aktor wlazł tu w buciory reżysera.
P.S. Tak na marginesie, kolejny ceniony aktor wlazł tu w buciory reżysera.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz