Mocarny sludge z punkową
zadziornością jaki Static Tensions w całości wypełniał, zastąpiony został na
Spiral Shadow kierunkiem na bardziej rozbudowany klimat i rozwijanie tematów
na modłę post-rockową. Oczywiście jest to pewne uogólnienie, odczucie po pełnym
odsłuchu całego materiału, gdyż wachlarz emocji w poszczególnych numerach jest
dosyć szeroki i nadal z powodzeniem również obsadzany na gwałtownych ciężkich
riffach (patrz otwierające Tired Climb i Cheating Synergy), jak i dla
urozmaicenia przeplatany ambientowymi wycieczkami czy refleksyjnymi podróżami
(Distant Closing In, Dust). Głównie jednak album wypełniają w miarę chwytliwe
kompozycje (Don’t Look Back, To Forget czy numer tytułowy), o których
przystępność dbają misternie tkane instrumentalne pasaże oparte na plemiennym
rytmie z żeńskimi ale nie "babskimi" wokalami i dla równowagi, by zbyt
grzecznie nie było, z hardcorowo brzmiącymi skandowaniem. Wszystkie te
nawiązania do wcześniejszych nagrań są jednak skutecznie neutralizowane
brzmieniem pozbawionym charakterystycznej dzikiej szorstkości, na rzecz czystego
soundu i muzycznej klarowności wprost z post rocka. I to jest podstawowym
problemem na piątym albumie Amerykanów z Savannah w stanie Georgia, że tym
sposobem ucieka z ich muzyki powietrze wprost proporcjonalnie do ograniczania
jej szorstkości. Że gdy w założeniach kompozycje miały być bardziej
przestrzenne, to w rzeczywistości jakimś cudem stały się poniekąd smętne i mdłe,
a co za tym idzie pozbawione waloru, który by słuchaczowi dał powody do
ekscytacji. Zabrakło w tym momencie finezyjnych pomysłów i powstała pustka w
miejscu gdzie do tej pory wtłaczali pokaźne dawki adrenaliny. Nawet dwa zestawy
perkusyjne stanowiące znak rozpoznawczy stylu Kylesy nie były w stanie odpowiednio efektywnie powierzchni
zagospodarować, gdy w sukurs nie przyszła wyjątkowa kreatywność i zabrakło pędu do struktur
urozmaicania. To z dzisiejszej perspektywy najmniej emocjonujący krążek
zespołu, a te sześć lat wstecz może niewielki ale jednak powód do obaw o dalszy kierunek rozwoju formacji.
Dziś już jednak wiadomo, że była to chwilowa niepokojąca anemia, którą szybko
zwalczyli odpowiednią dawką witaminy D w kolejnych odsłonach studyjnych
działań.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz